O meczu Polaków z Chorwatami napisano już niemal wszystko. Nie ma sensu kolejny raz pastwić się nad kadrowiczami. Wystarczająco dostało im się już od polskiej prasy. Choć będzie o to trudno, trzeba spróbować skupić się na pożegnalnym meczu. Spotkaniu, które dla polskich graczy będzie miało tak gorzki smak, jak nigdy przedtem. We Wrocławiu Biało-Czerwonych czeka pojedynek o siódme miejsce ze Szwedami. Dla kadrowiczów to spełnienie wizji z najczarniejszych snów.
Piłka ręczna bywa przewrotna jak mało która dyscyplina zespołowa. Tutaj faworyci istnieją wyłącznie na papierze. To Polacy mieli w cuglach awansować do półfinału. To o Biało-Czerwonych eksperci mówili jako o faworytach turnieju. Wszystkie rozważania wzięły jednak w łeb.
- Fizycznie byliśmy słabsi. Chorwaci mieli szeroką ławkę. U nas zawodnicy rozgrywali szósty mecz z kolei i nie byli w stanie unieść tego na swoich barkach. Obciążenia były zbyt wysokie - przyznaje Sławomir Szmal. Winowajcy nie szukano zbyt długo. Właściwie to sam przyznał się do winy. Trener Michael Biegler za katastrofę w meczu z Chorwatami zapłacił stanowiskiem.
Polscy szczypiorniści ze Szwedami po raz ostatni zagrają pod batutą Niemca. Ewentualne siódme miejsce ma dla Biało-Czerwonych raczej znaczenie statystyczne, ale wypada przynajmniej, choć w niewielkim stopniu, uszczęśliwić przygnębionych kibiców. Jaki głód reprezentacyjnej piłki ręcznej panuje we Wrocławiu, pokazał grudniowy Christmas Cup. Turniej towarzyski przyciągnął rzesze fanów i możliwe, że Hala Stulecia ponownie wypełni się po brzegi.
Po drugiej stronie staną nieprzewidywalni Szwedzi. Najbardziej kontrowersyjny zespół turnieju (głośne sprawy cheerleaderek i tęczowej opaski Tobiasa Karlssona) w drugiej fazie rozkręcał się z meczu na mecz. Skoro Skandynawowie byli w stanie zremisować z Duńczykami, to należy brać ich na poważnie.
Skąd będzie płynąć zagrożenie? Przede wszystkim z prawej połówki rozegrania. Johan Jakobsson na tle swoich kolegów prezentuje się niczym zawodnik z kosmosu. Należy się też przygotować na szybkie wznowienia do Jonasa Källmana i Niclasa Ekberga. Drugą młodość przeżywa z kolei doświadczony 38-letni bramkarz, Mattias Andersson.
Reprezentacja Trzech Koron cierpi jednak na brak klasowych środkowych rozgrywających. Lukas Nilsson i Jesper Konradsson robią, co mogą, ale do klasy Kima Ekdahla Du Rietza brakuje im naprawdę sporo. Polska druga linia na tle rywali prezentuje się wyśmienicie. Pytanie tylko czy Biało-Czerwonym nie zabraknie motywacji do walki o siódme miejsce. Nawet przekonująca wygrana nie osłodzi przecież chorwackiej klęski.
Polska - Szwecja, 29.01.2016, godz. 16.00
Sonda SPORT.TVP.PL: kto nowym trenerem reprezentacji?
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
1/ Przede wszystkim zarząd PZPR , który wybrał zdegenerowanego nieudacznika i w dodatku Niemca na tak ważne stanowisko
2/ Piłkarze , którzy będąc elitą światowego szczypio Czytaj całość