Piotr Masłowski: Chcieliśmy podziękować kibicom

- Wiedzieliśmy, że stawka może nie była duża, ale chcieliśmy się miłym akcentem pożegnać z tą wspaniałą polską publicznością - mówił po meczu ze Szwecją Piotr Masłowski. Polacy we Wrocławiu wygrali 26:24 i zostali siódmą drużyną Europy.

Artur Długosz
Artur Długosz
WP SportoweFakty

- Wiemy, że Szwecja jest mocnym zespołem i cieszymy się, że w takiej sytuacji w jakiej jesteśmy i po takich przejściach udało się zwyciężyć. Gramy dalej. Wiemy, że za trzy miesiące czeka nas turniej kwalifikacyjny do Rio. Musimy wszystko uspokoić, wyciszyć się, wyczyścić przede wszystkim głowy i przystąpić zwarci i gotowi do turnieju kwalifikacyjnego - mówił po meczu ze Szwecją Piotr Masłowski. - Wiedzieliśmy, że stawka może nie była duża, ale chcieliśmy się miłym akcentem pożegnać z tą wspaniałą polską publicznością - podkreślił.

Po fatalnej porażce z Chorwacją Polakom we Wrocławiu przyszło walczyć tylko o siódme miejsce. - Chcieliśmy podziękować kibicom za to, że byli z nami od początku. To się udało. Udowodnili, że są z nami na dobre i na złe. Naprawdę w sporej ilości się stawili w hali, dopingowali nas od początku do końca - skomentował reprezentant Polski.

- Na pewno gdzieś w głowach siedziała ta Chorwacja, bo to było widać na początku spotkania, gdzie nie mogliśmy złapać właściwego rytmu. Stuprocentowe sytuacje, które mieliśmy, były troszkę przestrzelone. Nie da się ukryć, że to jeszcze siedzi w nas i myślę, że jeszcze długo, długo będzie - dodał.

Piotr Masłowski cieszył się jednak, że mógł pojawić się na boisku w meczu ze Szwecją. - Chciałem zagrać. W dniu meczu ze Szwecją trener rano zakomunikował mi, że będą dwie zmiany w składzie. Cieszę się z tego, że udało się wejść, pograć kilkanaście minut. Dla mnie to też jest miła sprawa, że na mistrzostwach Europy zagrałem przed własną publicznością - podsumował.

Sławomir Szmal: Przybecki czy Dujszebajew? Może obaj... 
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×