W premierowym po przerwie świąteczno-noworocznej spotkaniu w PGNiG Superlidze szczypiorniści Chrobrego zagrali z drużyną z Legionowa, a mecz zakończył się podziałem punktów. Los chciał, iż pierwszym rywalem głogowian w tegorocznych rozgrywkach Pucharu Polski również była ekipa spod Warszawy, a mecz rozegrano dzień później.
Zaledwie po kilkunastu godzinach od podziału punktów w ligowej konfrontacji dolnośląski zespół nie miał większych problemów z pokonaniem rywali i pewnie zameldował się w 1/4 finału Pucharu Polski. W owym pojedynku pałeczkę pierwszego szkoleniowca drużyny gospodarzy przejął Bartosz Jurecki. - Muszę podziękować trenerowi, że pozwolił mi poprowadzić drużynę w tym meczu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.
Na co dzień grający drugi trener Chrobrego w nowej roli spisał się znakomicie, bowiem pod jego batutą zespół awansował do dalszego etapu rozgrywek. Jakie uczucia towarzyszyły mu w debiucie przy linii bocznej? - Dla mnie było to duże przeżycie - nie kryje. I wyjaśnia. - Jest zupełnie inaczej, kiedy siedzi się na ławce w roli drugiego trenera i nie ma się pełnej odpowiedzialności za drużynę. Inaczej jest, kiedy prowadzi się zespół, trzeba podjąć decyzję w ułamkach sekund i zmienić poszczególne ustawienie gry w obronie czy w ataku, czy nawet wymienić danego zawodnika.
Jak podkreśla Jurecki jego poczynania cały czas obserwował trener Piotr Zembrzuski, służąc radą i pomocą. - Oczywiście cały czas była kontrola z ławki, więc nie byłem sam. Trener cały czas był obecny i momentami podpowiadał, jak w danej sytuacji powinienem się zachować. Było to super doświadczenie, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś szkoleniowiec się skusi i pozwoli mi poprowadzić drużynę - kończy z uśmiechem.
Zobacz wideo: Dwunastu kandydatów na selekcjonera kadry
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
oby kariera trenerska nie była gorsza od zawodniczej!
Kciuki w górę!