Wisła sprawi wyjazdową sensację w Lidze Mistrzów? "Zagramy na luzie"

Orlen Wisła Płock w sobotę 5 marca zmierzy się w Lidze Mistrzów z wiceliderem tabeli grupy A. Węgrzy wciąż mają szansę na awans "oczko" wyżej. Nafciarze, którzy świetnie radzą sobie na wyjazdach, zagrają o pełną pulę.

W środę 2 marca Orlen Wisła Płock grała ligowe spotkanie w Szczecinie z tamtejszą Pogonią. Nafciarze wygrali dość wyraźnie, choć jak przyznawali sami zawodnicy, głównym powodem takiego stanu rzeczy były osłabienia personalne szczecinian. - Pogoń bardzo dobrze gra, mają fajnych zawodników. Wiadomo, że wystąpiły kontuzje, dlatego też było im trudniej. Powalczyliby może nie 15, a 45, 50 czy nawet 60 minut. Nigdy nic nie wiadomo, bo sport jest nieprzewidywalny - powiedział Adam Wiśniewski.

Skrzydłowy płocczan nie ukrywał, że taki był cel wicelidera tabeli, a wynik bardzo ich ucieszył. Niemniej byli murowanym faworytem, pomimo dużego natłoku spotkań na kilku frontach. - My cieszymy się ze zwycięstwa 40:22. Gramy co trzy dni, więc trochę tych meczów w rękach, nogach i w głowie już jest - przyznał sam zainteresowany.

W sobotę Wisłę czeka znacznie trudniejszy bój. Ich przeciwnikiem będzie MVM Veszprém. Choć, jak zauważył Wiśniewski, jego drużyna znów nie będzie faworytem, to w meczach poza własnym parkietem wychodzi obronną ręką. - Wisła ogólnie gra lepiej na wyjazdach niż u siebie w domu. Gramy wtedy chyba bardziej na luzie. Nie mamy nic do stracenia. Zawsze jedziemy nie jako faworyt. Teraz też nie jedziemy w roli faworyta - szczerze ocenił płocki skrzydłowy.

Węgierska siódemka plasuje się obecnie na 2. lokacie w grupie A. Ma jeszcze szansę na awans "oczko" wyżej. W innej sytuacji są gracze Manolo Cadenasa. - Mamy zapewniony udział w Top16. Nieważne czy wygramy, czy przegramy, nie poprawimy swojego miejsca. Wychodzimy z 6. Jedziemy zagrać na luzie, jedziemy przygotować się tak jakby do następnej fazy.

Jeszcze nie do końca wiadomo, z kim Wiślacy zagrają. Mogą to być zarówno Niemcy jak i Macedończycy. Tym wicemistrzowie Polski specjalnie sobie głowy nie zawracają. - Czy trafimy na Rhein-Neckar, czy na Vardar, na pewno będą to przeciwnicy, którzy są faworytami do awansu. My oczywiście będziemy walczyli i starali się o jak najkorzystniejszy wynik. Najpierw będziemy grali u siebie, a potem na wyjeździe - zakończył Adam Wiśniewski.

#dziejesiewsporcie: zamieszki na meczu w Grecji

Źródło artykułu: