Szczecinianki w meczu 22. kolejki Superligi kobiet rozpędzały się niczym lokomotywa parowa. Na dobre po szynach ruszyła po zmianie stron. Gospodyniom zaczęło wówczas wychodzić właściwie wszystko. - W pierwszej części meczu popełniałyśmy zbyt dużo błędów. Zdarzyły się niecelne podania do kontry. Myślę, że z tego wynikały te bramki dla rywalek - zaznaczyła powracająca po kontuzji Agata Cebula.
- W drugiej połowie poprawiłyśmy grę w obronie. Dokładniejsza była nasza kontra. Takiego przebiegu chciałyśmy w przerwie meczu i tak się stało. Powiedziałyśmy sobie parę słów w szatni. Wiedziałyśmy co mamy poprawić, wywiązałyśmy się z tego zarówno w obronie jak i w ataku. Wynik był, jaki był - dodała nasza rozmówczyni.
Dla rozgrywającej szczecinianek był to pierwszy występ po bolesnej kontuzji. Pojawiała się już na rozgrzewkach przedmeczowych, ale na debiut musiała zaczekać. W meczu z KPR-em trafiła swoje pierwsze bramki. - Czułam ogromne emocje. Strasznie się cieszę, że mogłam wejść na parkiet w tym ostatnim meczu i pomóc zespołowi. Trudno jest wrócić do gry po 7 miesiącach. Jestem maksymalnie głodna tego grania. Cieszę się, że już wróciłam - stwierdziła sama zainteresowana.
Dla Pogoni Baltica to ważna postać. Docenili ją także sami kibice, którzy wiwatami przywitali Cebulę, kiedy ta weszła na parkiet i zdobyła bramkę. - Dało się to słyszeć. Kiedy podchodziłam do pierwszego karnego, to miałam w sobie tyle emocji... Ostatni raz stresowałam się tak na maturze - z uśmiechem przyznała Cebula.
Na koniec zaznaczyła, że wynik po sezonie zasadniczym niczego nie oznacza. O kolejny sukces będzie trudniej. - Jak już mówiłam wcześniej i to samo powtórzył trener: faworytem jest się tylko na papierze, a to parkiet wszystko weryfikuje. Nikt przed nami nie będzie się kładł tylko dlatego, że zdobyłyśmy pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej. To trzeba pokazać, ale wierzę, że to zrobimy i powalczymy o medal - skwitowała środkowa rozgrywająca.
Zobacz wideo: PŚ w Wiśle: bolesny upadek włoskiego skoczka
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.