Lubinianie spisywali się dobrze w obronie w obu połowach. Przed przerwą dali sobie rzucić 12 goli, a w drugiej części gry o jednego więcej. Szczypiorniści Gwardii na pełnym dystansie pojedynku zmagali się z problemami dotyczącymi konstruowania akcji w ataku pozycyjnym.
- Opolanie mieli duże kłopoty ze sforsowaniem obrony 5:1. Wiedzieliśmy, co będą grać i wywieraliśmy na nich presję. Uważam, że spotkanie z Gwardią wygraliśmy przede wszystkim dzięki defensywie, która, z małymi przestojami, dobrze funkcjonowała od pierwszej do ostatniej minuty - wyjaśnił Wojciech Gumiński.
Wspominając o udanej postawie obronnej nie należy zapominać, że w ekipie Zagłębia równomiernie rozkładał się również ciężar zdobywania goli. Aż pięciu zawodników zanotowało bowiem cztery bądź więcej trafień. Byli nimi: Gumiński (6), Michał Bartczak i Nikola Dzono (po 5) oraz Kamil Krieger i Michał Stankiewicz (po 4).
- Bramki rzucali praktycznie wszyscy, zarówno ci grający w pierwszej, jak i w drugiej linii. Każdy z nas zagrał na dobrym poziomie. Na drugą połowę wyszliśmy jeszcze bardziej zmotywowani (do przerwy lubinianie przegrywali 11:12 - red.), a jej początek ułożył się dla nas bardzo udanie. W pewnym momencie odskoczyliśmy Gwardii i dowieźliśmy dwa punkty do końca - podsumował lewoskrzydłowy, który według naszego portalu zasłużył na miejsce w najlepszej "siódemce" 21. kolejki PGNiG Superligi.