W trakcie meczu z Danią reprezentant Polski upadł na lewą rękę, w wyniku czego doznał złamania. Jednak mimo wszystko pozostał na parkiecie. Teraz dokładne badania przeprowadzone w Niemczech wykazały, iż Jaszka uszkodził aparat więzadłowy. Oznacza to, że rozgrywający Füchse Berlin nie pojawi się na boisku przynajmniej przez osiem tygodni. Zawodnik w poniedziałek ma przejść operację.
Media u naszych zachodnich sąsiadów są pod wrażeniem Jaszki, który pomimo poważnego urazu kontynuował grę w meczu przeciwko Duńczykom. W ich ocenie szczypiornista okazał się prawdziwym "twardzielem". Jednak kontuzja Polaka stała się dużym zmartwieniem dla Füchse Berlin.
- Zdecydowaliśmy się na wykonanie operacji, gdyż jest lepiej, kiedy zabieg przeprowadza się od razu - powiedział dyrektor generalny berlińskiego zespołu, Bob Hanning, a potem dodał: - Strata Jaszki ze sportowego punktu widzenia jest bardzo smutna, ale każde nieszczęście rodzi pewne szanse. W minionym tygodniu pozyskaliśmy Michala Brůnę (ze Stralsunder HV - przyp. red. W.Ś.). Teraz będzie miał on okazję udowodnić swoją przydatność.
Jednak działacz Füchse Berlin zdaje sobie sprawę, że nie będzie to takie łatwe i może się odbić dość poważnie na wynikach drużyny.
- Jaszka jest "mózgiem" zespołu. Nie jesteśmy w stanie tak po prostu zastąpić go. Nasze marzenia związane z grą w europejskich pucharach są obecnie zagrożone. Jeśli myślimy o ich realizacji musimy wygrać wszystkie nadchodzące mecze, może z wyjątkiem tego przeciwko Rhein-Neckar-Löwen. Teraz ten cel stał się bardzo trudny do zrealizowania - dodał Hanning.