Goście byli pozytywnie nastawieni do tego spotkania. Jechali do Przemyśla w glorii pierwszego zwycięstwa w sezonie i minimalnej nadziei na pozostanie w I lidze. Czuwaj zaś wystąpił przeciwko MOSiR-owi niemal z marszu, po przegranym acz satysfakcjonującym spotkaniu z wicemistrzem Polski - Orlenem Wisłą Płock w 1/8 finału Pucharu Polski. Ciekawostką jest, iż mecz rozpoczął się z minimalnym opóźnieniem, gdyż stroje z którymi przybyli do Przemyśla przyjezdni były identycznego koloru z barwami gospodarzy. Problem jednak błyskawicznie załatwiono, a podopiecznym Ryszarda Tabora udostępniono koszulki i spodenki zespołu Oldboys Czuwaj.
Pojedynek rozpoczął się mocnym uderzeniem - od parady Pawła Sara, który obronił rzut karny wykonywany przez Adriana Najucha. Miejscowi szybko objęli prowadzenie 4:1 i wydawało się, że MOSiR-owi ciężko będzie szło powiększanie zdobyczy bramkowej. Czuwaj jednak również nie miał łatwego zadania. Pomiędzy słupkami bochnian wił się jak w ukropie Jarosław Gut, który występował w Przemyślu blisko 4 sezony temu i przyczynił się do awansu klubu do PGNiG Superligi.
Pasywna postawa SRS-u w obronie sprawiła, iż goście nie położyli ręcznika po premierowym kwadransie. Mało tego - zdołali oni doprowadzić do remisu 7:7, dzięki trafieniu Adama Janusa. Wobec powyższego obrotu spraw, zareagować postanowił Przemysław Korobczak, który dokonał roszad w składzie, wpuszczając do obrony Tomasza Dejnakę za słabo dysponowanego tego dnia Pawła Stołowskiego. Manewr szkoleniowca Czuwaju udał się, a miejscowi pomiędzy 20. a 30. minutą nie dali sobie rzucić ani jednej bramki i zeszli do szatni prowadząc 15:9.
Druga połowa nie przyniosła zbawienia MOSiR-owi, lecz trzeba przyznać, iż bochnianie ambitnie walczyli o poprawę wyniku. W 40. minucie po dwóch stratach miejscowych w ataku Adrian Najuch dwukrotnie pokonał Łukasza Orłowskiego, a na tablicy pojawił się wynik 19:16. Na więcej jednak Harcerze nie pozwolili młodym graczom z Solnego Grodu.
Ostatnie minuty zdominowali gospodarze, którzy wykorzystali bardzo odważną taktykę zawodników Ryszarda Tabora, grających niemal całą końcówkę bez golkipera w polu, tym samym odsłaniając się na rzuty do pustej bramki. Za pierwszym razem Paweł Puszkarski minimalnie chybił, lecz kolejne próby, tym razem wykonywane przez Macieja Kubisztala w filmowy sposób lądowały w siatce. Grając praktycznie bez obrony ciężko jest walczyć o korzystny wynik, toteż ostatecznie Czuwaj zakończył spotkanie z przewagą 10 bramek i poprawił swój najlepszy rezultat w sezonie.
SRS Czuwaj Przemyśl - MOSiR Bochnia 33:23 (15:9)
Czuwaj:
Sar, Szczepaniec, Orłowski - Tyburski 1, Makowiejew 9, Kubik, Puszkarski 8, Dejnaka, Kaczor, Stołowski, Kulka, Piechnik 2, Kroczek 6, Kubisztal 7
Karne: 3/4
Kary: 4 minuty
MOSiR Bochnia: Gut, Węgrzyn - Imiołek 1, Budziosz 1, Bujak, Najuch 4, Zubik 4, Pach, Nowak 4, Marcin Janus 3, Adam Janus 3, Lysy 2, Spieszny 1, Jewiarz
Karne: 1/4
Kary: 6 minut
Kary: Czuwaj - 4 min. (Makowiejew, Piechnik - 2 min.), MOSiR Bochnia - 6 min. (Najuch, Nowak, Spieszny - 2 min.)
Sędziowie: Mateusz Bryła, Sławomir Kołodziej (obaj Kielce)
Widzów: 300