Trudno było spodziewać się, że Śląsk Wrocław urwie punkty MMTS-owi Kwidzyn. Wrocławianie bardziej niż z przeciwnikami walczą z własnymi problemami, szczególnie kadrowymi. Trener Patryk Rombel dysponował szesnastoma graczami, podczas gdy szkoleniowiec Śląska, Piotr Przybecki, zgłosił do gry zaledwie dziesięciu szczypiornistów.
- Przyjechaliśmy po dwa punkty, ale nie byliśmy pewni swego. Mieliśmy w pamięci spotkanie z Mielca z pierwszej kolejki czy też pojedynek z Pogonią Szczecin, gdzie jechaliśmy jako faworyt - wyjaśnił trener Patryk Rombel.
MMTS od pierwszych minut stłamsił rywali agresywną obroną, a w ofensywie brylował Tomasz Klinger. - Mieliśmy ogromny szacunek dla Śląska za ich postawę pomimo problemów, o których wie całe środowisko piłki ręcznej w Polsce. Podeszliśmy bardzo poważnie, przygotowaliśmy się do tego meczu jak do każdego innego i zagraliśmy na niezłym poziomie - podsumował wygrany 33:16 mecz ze Śląskiem szkoleniowiec MMTS-u.
Kwidzynianie rozstrzygnęli spotkanie już w pierwszej połowie. Trener Rombel dał zatem szansę podopiecznym z drugiego szeregu. Zmiennicy nie zawiedli i w drugiej części jeszcze powiększyli prowadzenie.
- Naszą siłą jest wyrównany szesnastoosobowy skład. Każdy z meczowej kadry może wejść i wpłynąć na losy pojedynku. We Wrocławiu pojawiła się okazja, by przy korzystnym wyniku na parkiecie wystąpili gracze, którzy zazwyczaj rzadziej pojawiają się na placu - stwierdził szkoleniowiec z Kwidzyna.
Zobacz wideo: Podróż z "Deyną". Legendarny piłkarz został patronem pociągu
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.