Edin Tatar przeszedł do historii, nie on jeden

Bramkarz Pogoni Szczecin Edin Tatar w ostatnim spotkaniu przeciwko Śląskowi Wrocław popisywał się nie tylko dobrymi interwencjami, do których zdążył już przyzwyczaić kibiców. Tym razem dodał coś jeszcze.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Szczypiorniści Pogoni Szczecin muszą w tym sezonie walczyć o utrzymanie w Superlidze mężczyzn. W swoim pierwszym meczu podopieczni Antoniego Pareckiego dokonali tego, czego się od nich oczekiwało. Rywalem siódemki z Grodu Gryfa był Śląsk Wrocław, który już przed tym spotkaniem stracił nawet matematyczne szanse na pozostanie w gronie najlepszych drużyn.

Sam mecz pewnie przeszedłby bez większego echa, gdyby nie efektowna i efektywna postawa między słupkami Edina Tatara. Trzeba jednak przyznać, że w tym wyczynie wydatnie pomógł mu trener gości Piotr Przybecki. Szkoleniowiec wrocławian od dłuższego czasu stosuje manewr gry bez bramkarza. Ten fakt skrzętnie wykorzystał Tatar. Warto zaznaczyć, że w pierwszej połowie rzutu na pustą bramkę próbowało kilku zawodników, ale to właśnie Bośniak był tym pierwszym i zarazem ostatnim.

- Gdy nie ma bramkarza drużyny przeciwnej, to tak się zdarza. Edin te bramki zdobył. Trzeba przyznać, że należały mu się te dwa gole, bo to, co wyczyniał w bramce to był kosmos. Bronił można powiedzieć prawie wszystko - tak występ Tatara ocenił kolega z drużyny Łukasz Gierak

Sztuka ta wcale tak łatwa jednak nie jest, tym bardziej, że piłka musiała przelecieć przez cały parkiet i jeszcze na tyle wysoko, by żaden z powracających zawodników jej nie wybił. - Oczywiście, jak już wspomniałem, należały mu się te bramki. Fajnie, że rzucił. Udało mu się wpisać na listę strzelców. Mam nadzieję, że taką formę będzie prezentował w każdym meczu - dodał rozgrywający.

Pogratulować starszemu koledze z drużyny nie omieszkał także jeden z najmłodszych i mniej doświadczonych szczypiornistów, Patryk Trzaszczka. - Trzeba przyznać, że to rzadki wyczyn. Gratulacje przede wszystkim za odwagę. To, że weszło, wszystkim sprawiło dużo radości - przyznał skrzydłowy.

Co ciekawe, jak stwierdził sam Przybecki, wyczyn ten nie jest czymś nowym. - To się zdarzyło, gdy graliśmy z innymi zespołami. Mnie jednak te bramki rzucone przez bramkarzy mało interesują - dodał trener. Rzeczywiście, Edin Tatar nie jest w sezonie 2015/2016 jedynym bramkarzem, który dopisał sobie dwa trafienia w jednym spotkaniu. Tej sztuki dokonali przed nim: Emir Taletović (Gwardia Opole) w 18. kolejce oraz Krzysztof Markowski (Vive Tauron Kielce) w 21. kolejce Superligi.

Granatowo-bordowi rozgrywki play-out wznowią dopiero 16 kwietnia. Pojadą do Mielca na mecz ze PGE Stalą.

Zobacz wideo: Chalidow: nie rozumiem, w czym jest problem, to śmieszne
Źródło: WP SportoweFakty
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×