Niemiecki klub odstawił reprezentanta Polski. Maciej Gębala: Już nie liczę na występy w Magdeburgu
- Mówiłem już Kamilowi, że nie chcę go zastępować w płockim klubie, tylko być sobą. Nawet tego nie próbuję. To inny typ kołowego niż ja. Chciałbym być sobą, a nie zastępować niego. Kamil jest wychowankiem Wisły. Grał w niej wiele lat i ciężko byłoby mi tam pójść i powiedzieć: "Cześć, będę nowym Kamilem Syprzakiem". To tak nie działa. Nie będę w stanie go nigdy zastąpić jako ulubieńca kibiców w Płocku. Muszę wykreować siebie.
Czy transfer z Magdeburga do Płocka to kolejny krok naprzód?
- Na pewno tak. To możliwość gry w Lidze Mistrzów oraz w PGNiG Superlidze. Mam nadzieję, że będę dostawał szanse na grę. To dla mnie krok do przodu i kolejne wyróżnienie sportowe.
Zabawne jest to, że będzie to dopiero debiut w PGNiG Superlidze.
- Tak i bardzo się z tego cieszę. Nie mogę się doczekać, aż przyjadę do Płocka na sparingi i mecze. Odczuwam pozytywny stres z tego tytułu.
Nie widać pańskiego nazwiska w składzie SC Magdeburg. Czy są jeszcze szanse na występy w Bundeslidze w tym sezonie?
- Raczej już na to nie liczę. Nie wiem jak to ustalił zarząd klubu. Po EHF Euro 2016 zostałem kompletnie odcięty od pierwszego zespołu. Myślę, że działacze z Magdeburga nie chcą we mnie inwestować, bo wiedzą że i tak odchodzę. To jednak dla mnie dziwna sytuacja. Po zakończeniu mistrzostw czułem, że jestem naprawdę w formie, a zostałem odstawiony. Nie pozostaje mi nic innego, jak więcej pracować nad sobą. Ze względu na to że nie gram w pierwszym zespole, mogę być częściej zmęczony, chodzić na siłownię, biegać. Robię podbudowę pod kolejny sezon.
Przed Polską turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. Grał pan kiedyś przeciw tym drużynom, które wystąpią w Gdańsku, choćby w reprezentacjach młodzieżowych?
- W reprezentacji Polski juniorów miałem okazję grać tylko z Macedonią. Wygraliśmy ten mecz. W Chile mam dwóch znajomych - Marco Oneto i Victor Donoso. Grałem z nimi w Niemczech. Każdy rywal jest groźny. Nikt się nie położy i mam nadzieję, że z pozytywnym rezultatem skończymy turniej. Obym mógł się znaleźć w składzie na choćby jeden mecz, by pokazać się, że też jestem częścią kadry.
Czy to, że nie gracie z zespołami z najwyższej światowej półki jest dobre na początek współpracy z nowym trenerem?
- Na pewno tak, choć Tunezja i Macedonia to mocne zespoły. Chile też potrafi sprawić niespodzianki. Zaczynamy pracować z nowym trenerem i liczę na to, że wpuści mnie na boisko.
Czy fakt, że gracie w Trójmieście powoduje u pana szybsze bicie serca?
- To dla mnie świetna sprawa. Wielu moich znajomych przyjdzie na mecz. Zawsze chętnie przyjeżdżam do Gdańska, bo mogę wtedy przyjechać do domu, porozmawiać z mamą i z braćmi. Na pewno to fajne ze względu na to, że rzadko w nim bywam.
Rozmawiał Michał Gałęzewski