W piłce ręcznej za czasów Michaela Bieglera było tak, jak w piłce nożnej. Wszyscy doradzali i każdy wiedział, o czym mówi i gdzie popełniano błędy. Słów krytyki nie szczędził wówczas nikt. W piłce kopanej przyszedł w końcu czas na Adama Nawałkę, w ręcznej na Tałanta Dujszebajewa. Obu cechuje podobne rozumowanie: żelazną wagę przykładają do taktyki, która w tych czasach ma kapitalne znaczenie.
Od pierwszej minuty było widać, że Biało-Czerwoni grają zupełnie inaczej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Wielu zapyta, jak to możliwe. Odpowiedź jest prosta. Kluczową rolę odgrywa trener, który wie, o co chodzi. Dujszebajew najwyraźniej wie. Odmienił grę Polaków niemal w mgnieniu oka. Owszem, że na pierwsze oceny przyjdzie jeszcze czas, ale nikt nie powie, że nie widać różnicy!
Kiedy widziałem minę Przemysława Krajewskiego podczas przerwy na żądanie, pomyślałem sobie, że Kirgiz od początku zyskał wielki szacunek i respekt. Krajewski był wpatrzony w tego trenera niczym syn w swojego ojca, albo jeszcze inaczej, niczym ktoś, kto spotkał swojego idola. Widok piękny. Efekty przyszły same.
Macedonia pokonana w dobrym stylu. Pozostałe dwa spotkania powinny być jedynie formalnością. Nowa miotła zadziałała i jak to powiedział Piotr Przybecki, jeszcze będziemy się cieszyć z sukcesów kadry w Rio! Tego, że tam zagramy jestem pewien. Wcale nie tylko dlatego, że wygraliśmy ważny mecz, ale dlatego, że widziałem zupełnie inną reprezentację. Graliśmy z pomysłem, błędy się zdarzały, ale od tego jest trener, by je korygować. Czyżby nadeszła nowa era: Tal(e)nta orła Dujszebajewa?
Zobacz wideo: Wiśniewski: Jeszcze nie otwieramy szampanów
{"id":"","title":""}