Podczas gdy Polacy walczyli w dniach 8-10 kwietnia o zdobycie olimpijskiej przepustki, Niemiec mógł przez chwilę odetchnąć od sportu. Jego drużyna narodowa zapewniła sobie bowiem wyjazd do Rio De Janeiro już w styczniu, zdobywając złoty medal mistrzostw Europy. - Poprzedni tydzień spędziłem z rodziną w Kilonii i Berlinie. Do Kielc wróciłem w niedzielę - powiedział Tobias Reichmann.
Już dwa dni później pojechał on ze swoim klubem na rewanżowy mecz ćwierćfinałowy Pucharu Polski przeciwko Gwardii Opole. Dujszebajew zabrał na Opolszczyznę zaledwie 10 graczy, z których połowę stanowili młodzieżowcy. Wąska kadra nie przeszkodziła jednak kielczanom w odniesieniu pewnego sukcesu (28:21).
- Mieliśmy przystąpić do spotkania z Gwardią w pełni skoncentrowani. Chcieliśmy zaprezentować szczelną defensywę, która umożliwiałaby zdobywanie goli z kontrataku. Nie zagraliśmy w obronie szczególnie dobrze, ale nie wypadliśmy również źle. Trzeba pamiętać, że w takim składzie graliśmy ze sobą po raz pierwszy - dodał prawoskrzydłowy Vive Tauronu.
Mimo zwycięstwa 41:17 w pierwszym meczu ćwierćfinałowym, szkoleniowiec kieleckiego zespołu mocno przeżywał każde zagranie swoich podopiecznych w rewanżu. Przez pełne 60 minut rywalizacji w Opolu żywiołowo gestykulował i udzielał wielu wskazówek, kierowanych przede wszystkim do najmłodszych szczypiornistów.
- Tałant często rozmawia z zawodnikami. Szczegółowo wyjaśnia, co mogą poprawić i zachęca, by dawali z siebie wszystko. Polska pod jego wodzą ma szansę zanotować na igrzyskach lepszy wynik niż podczas mistrzostw Europy. Waszą reprezentację czekają dobre czasy - podsumował Reichmann.
Co znaczy odpowiedni człowiek na odpowiednim miejs Czytaj całość