Rywalizacja w grupie play-out jest coraz bardziej interesująca. Dziewiątą lokatę w zasadzie już zarezerwowały sobie szczypiornistki Olimpii Nowy Sącz. Szczypiornistki Ruchu znalazły się w wielce komfortowej sytuacji - na własnym terenie podejmowały KPR jelenia Góra. Wygrana dawała im osiem puntów przewagi nad miejscem barażowym, na cztery kolejki przed końcem sezonu.
Wiadomo było jednak, że zawodniczki Mirosława Saneckiego tanio skóry nie sprzedadzą. Chociaż mecz ułożył się zupełnie nie po ich myśli. Ruch wzorowo wyprowadzał szybkie ataki, które bezbłędnie wykańczały Katarzyna Masłowska i Oktawia Płomińska. Po jedenastu minutach gry miały na koncie po trzy gole, a ich zespół prowadził 6:2.
Ale przyjezdne nie dawały za wygraną. Uważniej rozgrywały piłkę, nie dając rywalkom sposobności na kontratak, same zaś zaczęły regularnie trafiać do siatki. W 18 minut Ruch prowadził już tylko 9:8, a trener Krystyna Wasiuk poprosiła o czas.
Przerwa na żądanie niewiele pomogła, przyjezdne poczynały sobie coraz śmielej. W 22. minucie doprowadziły do wyrównania (10:10), a po chwili znalazły się już na trzybramkowym prowadzeniu (13:10)! To był okres kompletnej bezradności Niebieskich, które sprawiały wrażenie kompletnie zagubionych, zwłaszcza gdy przychodziło im bronić dostępu do swojej bramki.
Celem odrobienia strat na boisku pojawiła się Agnieszka Piotrkowska. Rozgrywająca od handballa odpoczywała rok - znalazła się w stanie błogosławionym. Starała się jednak jak najszybciej powrócić na boisko i udało jej się to jeszcze w tym sezonie. Ale jej wejście nie było dla koleżanek wystarczającym impulsem - do przerwy przegrywały 14:16.
Chorzowscy kibice przecierali oczy ze zdumienia, gdy w 36. minucie zespół z Jeleniej Góry prowadził już 20:15. Ruch raził nieskutecznością, popełniał coraz więcej niewymuszonych błędów. To była woda na młyn KPR, który umiejętnie wykorzystywał swoje liderki - Joannę Załogę i Aleksandrę Uzar. Wespół w całym spotkaniu rzuciły aż osiemnaście goli.
Ruch zdołał dopaść rywalki w ostatnim kwadransie. Wtedy rozpoczął się prawdziwy dreszczowiec. W 47. minucie Niebieskie, po okresie dobrej gry w defensywie w końcu zdobył bramkę kontaktową (22:23). Chwilę potem wyrównały, ale wciąż nie potrafiły wyjść na prowadzenie. Posypały się kary indywidualne - łącznie w ostatnich piętnastu minutach sędziowie przyznali ich aż siedem!
Wydawało się, że gospodynie odwrócą losy meczu, gdy w 52. minucie, grając w podwójnej przewadze, trafiły na 26:27. Wtedy nieoczekiwanie nastąpił zryw zespołu z Karkonoszy, który nie tylko przetrwał osłabienie, ale zdołał rzucić cztery bramki z rzędu i rozwiał nadzieje rywalek na korzystny wynik.
Ostatecznie Ruch uległ 29:32. Ma już tylko cztery punkty przewagi nad KPR Jelenia Góra i sześc nad ostatnim UKS PCM Kościerzyna. Wobec tego w grze o utrzymanie jeszcze wszystko jest możliwe. - Jeszcze wszystko przed nami. Cieszy nas, że prezentujemy się coraz lepiej, to powinno przynieść efekty w kolejnych meczach - cieszyła się Sabina Kobzar.
KPR Ruch Chorzów - KPR Jelenia Góra 29:32 (14:16)
Ruch: Montowska, Ciesiółka - Benducka 2, M. Drażyk 2, Piotrkowska, Żakowska 2, Tracz 5, A. Drażyk, Krzymińska 1, Masłowska 7, Rodak 6, Płomińska 3, Stokowiec, Ważna 1.
Karne: 6/6.
Kary: 14 min.
KPR: Demiańczuk, Hoffman - Bielecka, Grobelska, A. Mączka 6, M. Mączka 3, Tomczyk, Uzar 9, Kobzar 1, Załoga 9, Jasińska, Fijałkowska, Winiarska, Krzysztoszek, Bilenia 2, Michalak 1.
Karne: 1/1.
Kary: 14 min.
Kary: Ruch - 14 min. (Krzymińska - 4 min.; Benducka, M. Drażyk, Masłowska, Płomińska, Stokowiec - po 2 min.); KPR - 14 min. (Bielecka, A. Mączka, M. Mączka, Tomczyk, Kobzar, Bilenia, Michalak - po 2 min.).
Sędziowali: Andrzej Kierczak (Pielgrzymowice) oraz Tomasz Wrona (Kraków).
Widzów: 150.