WP SportoweFakty: Jak oceni pan ostatni mecz w II lidze pomorskiej w sezonie 2015/2016? Wygraliście ze Szczypiorniakiem Olsztyn 32:22.
Janusz Szopa: Według mnie zespół zagrał najlepszy mecz w drugiej rundzie pod kątem gry w obronie, jak i w ataku. Graliśmy skutecznie, z początku aktywniej i tak jak było planowane. Obrona była 3-2-1, a w drugiej połowie przeszliśmy na 6-0. Dobra defensywa dawała nam lepsze granie w ataku. Łatwiej szło wyprowadzenie szybkich kontr. W ataku graliśmy to, co żeśmy sobie ustalili.
Wiele razy w tym sezonie mówiło się, że nie potraficie zagrać dobrego widowiska, szczególnie przed własną publicznością. Czy w sobotę to wreszcie było to?
- Błędy były, ale to jest taki sport. Było ich jednak mniej niż w pozostałych meczach. Oczywiście jak zawsze, wchodziliśmy w mecz powoli. Koło 10. minuty zaczęliśmy grać to, co mieliśmy. Pozostała część spotkania, poza momentami słabości, była pod kontrolą. Ostatnie 15 minut mieliśmy stanowczą przewagę.
Wygrana w tym spotkaniu przesądziła o awansie Stali Gorzów do I ligi . Od kilku kolejek presja narastała, gdyż czuliście oddech GKS-u Żukowo i odwrotnie. Jak poradziliście sobie z tym ciśnieniem, wiedząc że wszystko jest już gotowe do świętowania?
- Podchodziliśmy do tego, jak do kolejnego meczu. W głowach tkwiło to, że wszystko jest przygotowane pod to, żeby świętować i uczcić awans. Nie rozmawialiśmy konkretnie, co się będzie działo po awansie, tylko skupialiśmy się na tym, co ma być na boisku. Myślę, że zawodnicy spełnili moje oraz swoje oczekiwania i zagrali tak, jak powinni. Nas interesowało, żeby rozegrać dobre zawody, wygrać mecz i to wszystko zrobiliśmy.
Jak będzie pan wspominał ostatnie minuty tego pojedynku?
- Człowiek chciał, żeby ten mecz się jak najszybciej skończył. Całe szczęście, że mieliśmy tę przewagę bramkową i nie trzeba było grać nerwowej końcówki. Zespoły grały sobie spokojnie. W końcówce co chwilę tylko zerkaliśmy na zegar, żeby to spotkanie się już skończyło.
Była trzecia liga, a teraz druga i od razu awans. Jaki to był sezon dla Stali Gorzów?
- Na pewno udany, bo na 26 rozegranych meczów tylko jedna porażka. To jest budujące. Byliśmy lepsi o punkt od Żukowa, które zremisowało z Wejherowem. Było kilka meczów słabszych, ale w całym sezonie zagraliśmy kilka naprawdę dobrych pojedynków, szczególnie ten ostatni. Do tego dobry mecz z Żukowem u siebie. Wynik, który żeśmy zrobili, dał nam awans do pierwszej ligi i z tego się wszyscy teraz cieszymy.
Jakie plany na kolejne tygodnie?
- W tej chwili zaczynamy roztrenowanie, które potrwa do końca maja. Na tym skupią się zawodnicy, a my na przygotowaniach do sezonu zaczynającego się od września w pierwszej lidze. Będzie kilka rozmów z graczami. Chcemy zacząć przygotowania z zawodnikami w połowie lipca. W tej chwili musimy dopiąć sprawy tak, żeby mniej więcej do połowy maja wiedzieć, kto będzie grał i jakie mamy oczekiwania.
Ile pracy czeka klub w związku z awansem szczypiornistów do I ligi?
- Na pewno będzie to wyzwanie pod kątem organizacyjno-finansowym. Same wpisowe do pierwszej ligi kosztuje 20 tysięcy, więc jest to ogromny przeskok. Wiadomo, że będzie trzeba zdobyć troszeczkę więcej pieniędzy, żeby grać na takim poziomie, aby nie martwić się o utrzymanie, tylko być w środku tabeli, a może i wyżej.
W I lidze wymagany jest już zespół młodzieżowy. Nie będzie z tym problemów?
- Z tego, co się orientuję, to grupa juniorska będzie powołana. Dokładnie to roczniki '98 i '99. Ta grupa będzie przy Stali.
W 2013 roku GSPR Gorzów wycofał się z I ligi. W przyszłym sezonie ponownie zobaczymy gorzowski klub na tym poziomie rozgrywek? To jest właśnie miejsce należne szczypiorniakowi w tym mieście?
- Zawsze mówię, że ta pierwsza liga to jest minimum, które Gorzów powinien mieć. Zrobiliśmy to minimum i na pewno będzie potrzeba jednego czy dwóch sezonów, żeby się zaaklimatyzować, popatrzeć co dalej. Orientujemy się, że ekstraklasa będzie ligą zawodową. Według mnie powinniśmy to zrobić spokojnie, żeby się utrzymać. Zobaczymy, jakie zmiany zaproponuje Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Na razie liczy się granie w pierwszej lidze i utrzymanie.
Rozmawiał: Marcin Malinowski