Przed rozpoczęciem pojedynku było wiadomo, że każda wygrana bardzo przybliży Gwardię do utrzymania się w lidze bez konieczności rozgrywania baraży. Po postawie miejscowych od razu można było dostrzec, że przystąpili do rywalizacji odpowiednio zmotywowani.
Mur - to słowo idealnie odzwierciedlało postawę opolskiego zespołu w defensywie od początku meczu. Swój potencjał już w pierwszych akcjach zademonstrował bramkarz gospodarzy Adam Malcher, znajdując sposób na powstrzymywanie rzutów lidera gości Łukasza Gieraka. Ponadto goście wykorzystali tylko jeden z trzech szybko otrzymanych rzutów karnych.
Nieskuteczność graczy Pogoni odbijała im się czkawką. Gwardziści nie mieli problemów z dokładaniem kolejnych goli z ataku pozycyjnego, ponieważ znakomicie funkcjonowali ich boczni rozgrywający. Z prawej połówki nie mylił się Sebastian Rumniak, zaś z lewej brylował Antoni Łangowski. Po kwadransie było 10:6 dla opolan.
Trener gości Antoni Parecki poprosił o czas i dokonał zmiany w bramce (Adama Morawskiego zastąpił Edin Tatar), ale te posunięcia w ogóle nie poprawiły sytuacji jego drużyny. Co więcej, największy kryzys był dopiero przed nią i nastąpił tuż po powrocie do gry.
Wraz z biegiem czasu przeszkodą nie do sforsowania był dla Pogoni już nie tylko Malcher, lecz cała opolska defensywa. Szczelne zasieki pozwalały opolanom raz po raz wyprowadzać kontry, które bezwzględnie wykorzystywał Wojciech Knop. Dzięki jego pięciu trafieniom, w 21. minucie Gwardia wygrywała już 16:6. Na przerwę zeszła z minimalnie mniejszą, lecz ciągle bardzo bezpieczną zaliczką (19:11).
W początkowych fragmentach drugiej części gospodarze nie mieli problemów z utrzymywaniem przewagi, jednak około 39. minuty dopadł ich poważny kryzys.
Szczecinianie poprawili swoją postawę przede wszystkim za sprawą duetu rozgrywających Gierak-Michal Bruna. Świeżo upieczony reprezentant Polski wyregulował swój celownik, zaś Czech popisywał się niesygnalizowanymi rzutami z podłoża. Widząc co się dzieje, Rafał Kuptel desygnował na boisko drugiego golkipera Emira Taletovica.
Słoweniec nie od razu jednak wpadł w trans. Kiedy jednak Pogoń zbliżyła się na dystans pięciu goli, 26-letni bramkarz Gwardii przypomniał o swojej obecności kilkoma bardzo ważnymi paradami. Znalazł sposób na powstrzymanie rzutów kolejnych rywali z drugiej linii, a jego zespół ponownie odskoczył. Goście nie poddali się jednak do samego końca.
Widząc coraz gorszą skuteczność rzutów z drugiej linii, przerzucili ciężar oddawania prób na prawe skrzydło, z którego nie zawodził Wojciech Jedziniak. Jego trzy bramki sprawiły, że na 4. minuty przed końcem prowadzenie opolan stopniało do trzech goli (29:26).
Gwardziści sprawiali wrażenie zagubionych i zdenerwowanych. Przyjezdni zabrakło jednak czasu na dogonienie przeciwnika. Mecz zakończył się zwycięstwem Gwardii 29:28. Tym samym, na trzy kolejki przed końcem fazy play-out, opolanie mają nad Pogonią aż cztery punkty przewagi.
Gwardia Opole - Pogoń Szczecin 29:28 (19:11)
Gwardia: Malcher, Taletovic - Łangowski 8, Mokrzki 6, Knop 5, Simić 3, Jankowski 2, Rumniak 2, Tarcijonas 2, Zeljić 1, Swat, Trojanowski
Karne: 0/1
Kary: 8 min.
Pogoń: Morawski, Tatar - Bruna 7, Gierak 6/1, Walczak 5, Jedziniak 4, Kniazeu 4, Grzegorek 1, Krysiak 1, Trzaszczka, Fedeńczak, Statkiewicz
Karne: 1/3
Kary: 6 min.
Kary: Gwardia - 8 min. (Mokrzki - 4 min., Rumniak, Tarcijonas - po 2 min.), Pogoń - 6 min. (Bruna, Gierak, Walczak - po 2 min.)
Sędziowie: Michał Kopiec (Siemianowice Śląskie), Marcin Zubek (Bytom)
Widzów: 700