Zespół z Koszalina nie najlepiej wszedł w początek spotkania. Gdańszczanki do 40 minuty toczyły wyrównaną walkę i nie pozwalały rywalkom na wyjście na większe prowadzenie, niż różnicą dwóch bramek. Co spowodowało słabszą postawę zespołu z Koszalina w pierwszej połowie? - Z naszej strony bardzo słaba w grze obronnej i w bramce. Mieliśmy też słabą skuteczność, bo nie wykorzystaliśmy trzech karnych i trzech stuprocentowych sytuacji z gry. Dlatego właśnie wynik był bardzo skromny - tłumaczył po spotkaniu Waldemar Szafulski, który był zadowolony z gry swoich podopiecznych w drugiej połowie. - W drugiej połowie dziewczyny grały lepiej w obronie i dzięki temu można było czekać spokojnie na końcową syrenę - cieszy się szkoleniowiec.
Gdańszczanki mają dużo młodszą drużynę i poza ostatnim zwycięstwem z najsłabszą w lidze Warszawą przegrały wszystkie mecze po odejściu większości kluczowych zawodniczek. Czy nie było trenerowi AZS-u Politechniki Koszalińskiej trudno o odpowiednie zmotywowanie swojej drużyny? - Są to trudne mecze. Trudno jest się zmobilizować tym bardziej, że nie zna się przeciwnika. Druga połowa, to była inna gra, inna mobilizacja i inna motywacja - przyznał Szafulski.
Koszalinianki znakomicie zagrały od 40 do 50 minuty spotkania, kiedy to rzuciły cztery bramki i nie dały sobie wrzucić żadnej. Czy ten okres gry był kluczowy dla rozwoju gry? - Dokładnie tak, bo wszystko polega na tym, aby grać właśnie tak jak my wtedy - dobra obrona i kontry. Nie można dawać swobodnie rzucać rywalkom i to przynosi dobre efekty - zauważył trener klubu z Koszalina.
Jedną z zawodniczek, które odeszły z Gdańska po rozwiązaniu kontraktów z AZS AWFiS jest Wioletta Serwa. Odeszła ona właśnie do klubu z Koszalina. Czy szkoleniowiec tego klubu jest zadowolony z przyjścia byłej kapitan klubu z Gdańska? - Pod każdym względem jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że tu przyszła. Zespół również przyjął ją bardzo dobrze - cieszy się Szafulski.
Szkoleniowiec koszalińskiego klubu wypowiedział się też o tym co sądzi o rozpadzie zespołu z Gdańska. - Nie znam sytuacji od kuchni, ale się tylko domyślam. Jeżeli nie było czegoś takiego, że komuś zależało na rozpadzie drużyny, to gdy nie ma sponsora, to nie ma pieniędzy i nie ma drużyny na miarę Ekstraklasy - zauważa brutalną prawdę Waldemar Szafulski.