Karolina Kochaniak: Niosła nas fantazja

Pogoń Baltica w pierwszym meczu finałowym o mistrzostwo Polski w handballu przełknęła gorycz przegranej. W drugim zdominowała MKS Selgros wygrywając aż 29:17. - Każda wie, co ma robić i to jest klucz do naszego sukcesu - przyznała Karolina Kochaniak.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
PAP / Marcin Bielecki

Trenerzy Adrian Struzik i Łukasz Kalwa opracowali niezłą strategię, by ograć aktualne mistrzynie Polski w piłce ręcznej. Przyjezdne w drugiej połowie spotkania robiły wszystko, by wrócić do walki o wygraną, a i tak to granatowo-bordowe dominowały. W ważnym momencie na parkiecie zameldowała się Karolina Kochaniak. Dołożyła cenne gole i słusznie została wybrana MVP spotkania. - To pierwsza moje wyróżnienie, ale większą nagrodą było nasze wysokie zwycięstwo. Jest 1:1. Jedziemy teraz walczyć do Lublina - krótko skomentowała rozgrywająca.

O utrzymaniu w ryzach defensywy i poprawie skuteczności mówiła przed rewanżem jej koleżanka z drużyny, Agata Cebula. Słowa te ziściły się w 100 proc. - Zaczęłyśmy mocno w obronie, a jeśli gramy dobrze w obronie, w ataku niesie nas po prostu fantazja. Każda z nas miała w tym meczu do wykonania swoje zadanie. Sądzę, że wszystkie dobrze się z tego wywiązałyśmy. Nie potrafiłabym wskazać u nas słabego ogniwa. Każda dołożyła do tej wygranej cegiełkę, z czego jesteśmy bardzo zadowolone - oceniła.

Kluczową rolę Kochaniak odegrała w momencie zmiany taktyki przez trener MKS-u Sabinę Włodek. W okolice środkowej linii powędrowała Edyta Charzyńska, której zadaniem było całkowite odcięcie od gry Hanny Jaszczuk, przy wyniku 18:11. Kilka ważnych bramek dołożyła wówczas właśnie środkowa rozgrywająca. - Byłam trochę bardziej wypoczęta niż reszta dziewczyn, które mogły się wypompować w meczu z gdyniankami. Chciałam pomóc, dać coś od siebie, a że akurat weszło, bardzo się cieszę.

ZOBACZ WIDEO Piotr Masłowski: łatwiej byłoby gdybyśmy byli w trudniejszej grupie (źródło TVP)

Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 29:17 dla gospodyń, które tym samym wyrównały stan finałowej rywalizacji na 1:1. Zważywszy na fakt, że znacznie więcej minut w nogach miały właśnie szczecinianki, końcowy rezultat może budzić uznanie. - Mimo, że mamy rozegrane więcej tych minut, nie jesteśmy zmęczone. Jesteśmy dobrze przygotowane do tego sezonu. Będziemy walczyć dalej - zapowiedziała szczypiornistka z Grodu Gryfa.

- Raz już tam wygrałyśmy. MKS zwyciężył u nas, dlaczego my nie mamy wygrać w Lublinie. Powtarzam to już któryś raz. Bardzo wierzę w nasz zespół, bo naprawdę jesteśmy solidnie przygotowane. Każda wie, co ma robić i to jest chyba klucz do naszego sukcesu - rzuciła na koniec Kochaniak.

Kolejne dwa spotkania w finale mistrzostw Polski w Superlidze kobiet zostaną rozegrane 14 i 15 maja. Oba w hali Globus rozpoczną się o godzinie 15.00.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×