Marin Sego: Moja gra w kadrze to złożony temat. Nawet w Chorwacji wielu się dziwi

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Marin Sego
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Marin Sego

Przed Vive Tauronem Kielce najważniejsze mecze wiosny. - Ten miesiąc zadecyduje o obrazie całego sezonu - zapowiada w rozmowie z WP SportoweFakty bramkarz mistrzów Polski Marin Sego.

WP SportoweFakty: Do Płocka jedziecie po mistrzostwo?

Marin Sego: Oczywiście. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę z tego, że przed nami wymagające zadanie. W sobotę Wisła na pewno się postawi. To drużyna, która zawsze walczy do końca. Szczególnie u siebie w hali. Wystarczy wspomnieć naszą porażkę na wiosnę.

Rok temu Marin Sego obronił karnego na wagę mistrzostwa Polski. Historia może się powtórzyć?

- To było coś szczególnego. Teraz jednak skupiam się na przyszłości, na kolejnych spotkaniach. Mamy już dwa domowe zwycięstwa, od tytułu dzieli nas jeden triumf. Jeżeli w sobotę zagramy na dobrym poziomie, możemy zamknąć finał. To dla nas priorytet. Chcemy zachować jak najwięcej sił przed ciężką końcówką sezonu.

Przed wami istny maraton.

- To typowe dla rozgrywek w Polsce. Zawsze końcówka sezonu jest obładowana spotkaniami, a do tego jeszcze wisienka na torcie - Final Four Ligi Mistrzów. Faktycznie, przed nami dużo grania, ale można przywyknąć. Ten miesiąc zadecyduje o obrazie całego sezonu. Lubimy grać, gdy w grę wchodzą duże emocje i adrenalina. Dobrze jest mieć trochę stresu. Wiedzieć, że walka będzie na całego, a rywale nie odpuszczą.

Czujecie się mocni?

- Pewnie. Do gry wracają kolejni zawodnicy, wszystko idzie po naszej myśli. Oby tylko omijały nas kontuzje. Wtedy z każdym dniem będziemy coraz mocniejsi. Aż do Kolonii.

Latem odchodzi pan z Kielc?

- Tak. Podpisałem już trzyletni kontrakt z Pickiem Szeged. To koniec fajnej przygody, teraz zaczynam nowy etap. Transfer jest normalną koleją rzeczy. Cieszę się, że mogłem przez te dwa lata grać w Vive.

W Polsce spędził pan sporo czasu.

- Całe cztery lata. Cała rodzina nauczyła się już nawet języka. To był dobry okres w moim życiu. Zawsze będę miło wspominał "polską" część mojej kariery.

Czego kibice mogą się spodziewać po pana następcy Filipie Iviciu?

- To super zawodnik. Jest młody, a już bardzo dobry. Mam nadzieję, że da kibicom wiele powodów do radości. Wymiana chorwacko-chorwacka trwa. Był Venio Losert, później ja, teraz czas na Filipa. To chyba stanie się kielecką tradycją.

Pojedzie pan na igrzyska olimpijskie?

- Nie wiem. Rozmawiałem wcześniej z trenerem Babiciem, ale ostatnio nie mieliśmy kontaktu. Sprawa rozwiąże się po sezonie. Z zaciekawieniem będę śledził listę powołań.

Co jeszcze musi zrobić Sego, by wreszcie pojechać na wielką imprezę?

- To dziwna sytuacja, której nawet w Chorwacji wielu nie może zrozumieć. Nie miałem poważniejszego problemu z żadnym z trenerów. Oczywiście - jak to w życiu - pojawiały się małe nieporozumienia. Temat jest złożony.

Rozmawiał Maciej Szarek
[b]ZOBACZ WIDEO Kawęcki myślami w Rio. "Mam ciarki na plecach"

(źródło TVP)

{"id":"","title":""}

[/b]

Komentarze (1)
avatar
STOPER 85
13.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Marin jesteś tak wielki w swej skromności jak i skromny w swej wielkości.
Kielce Ci dziękują.