Rio 2016: deklasacja w drugiej połowie. Dania potencjalnym rywalem Polaków

Duńczycy po zwycięstwie nad Słowenią awansowali do półfinału turnieju olimpijskiego szczypiornistów w Rio de Janeiro. Zawodnicy Gudmundura Gudmundssona będą rywalami triumfatora pojedynku Chorwacja - Polska.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
PAP/EPA / PAP/EPA/MARIJAN MURAT

Spośród ćwierćfinałowych pojedynków najtrudniej było wskazać faworyta w rywalizacji Słowenii z Danią. Z jednej strony bałkański zespół świetnie radzący sobie w grupie B. Z drugiej Mikkel Hansen i jego gwardia przyboczna. Emocje gwarantowane.

Duńczycy dobrze odrobili pracę domową i przygotowali się na najczęstszy wariant gry Słoweńców - odważne szarże z drugiej linii. Wprawdzie Marko Bezjak i Vid Kavticnik zdobywali bramki, ale nie mogli rozwinąć skrzydeł jak chociażby w spotkaniu z Polską.

Przy nieźle funkcjonującej obronie z braćmi Toft Hansen na środku rywale nie mogli poszaleć, za to pojawił się inny problem. Niklas Landin. Duński bramkarz od początku turnieju nie jest sobą. Jakby na potwierdzenie tych słów gwiazda THW Kiel przez 23 minuty nie odbiła ani jednego rzutu!

Nawet pomimo fatalnej formy golkipera to szczypiorniści Gudmundura Gudmundssona prowadzili niemal całą pierwszą połowę. Brak pomocy ze strony Landina rekompensowali świetną postawą drugiej linii. Wyjątkowo dziurawa w tym pojedynku słoweńska obrona pozwała rozgrywającym na bardzo wiele. Bodaj najlepszy mecz na igrzyskach rozgrywał Morten Olsen, a Henrik Toft Hansen bezkarnie punktował przeciwników z koła.

Dominacja Duńczyków uwidoczniła się szczególnie w drugiej połowie. Piłka coraz częściej trafiała na skrzydło do Lasse Svana i Caspera Mortensena, obudził się przyczajony tygrys, Mikkel Hansen i właściwie w 40 minucie poznaliśmy półfinalistę. Jakby nieszczęść było mało, to jeszcze zmiennik Landina, Jannick Green zamurował bramkę. Słoweńcy momentami byli bezradni. Na 18 minut przed końcem przegrywali 26:19.

Trener Veselin Vujović wiedział, że awans do strefy medalowej wymyka się z rąk. Na nic przerwy na żądanie i rotacje w drugiej linii. Jego podopieczni nie przypominali drużyny z fazy grupowej. Słabo zagrali bramkarze, katastrofalnie wręcz obrońcy, zabrakło też skuteczności w ofensywie. Lista słoweńskich grzechów jest jednak znacznie dłuższa.

Co by było, gdyby nie absencja kontuzjowanego Deana Bombaca? Trudno wyrokować, ale wydaje się, że na świetnie dysponowanych Duńczyków nowy rozgrywający kieleckiego Vive mógłby nie wystarczyć.

Dania - Słowenia 37:30 (16:13)

Dania: Landin (0/10), Green (7/27 - 26%) - Christiansen 1, Mensah Larsen 3, Mortensen 4, Noddesbo, Svan 8, Rene Toft Hansen 2, Henrik Toft Hansen 5, Mollgaard, Sondergaard, Hansen 8/1, Olsen 6, Damgaard.
Karne: 2/2
Kary: 10 min.

Słowenia: Skof (3/23 - 13 %), Lesjak (5/22 - 23%) - Blagotinsek 2, Kavticnik 5/2, Janc 6, Dolenec, Cingesar 2, Poteko, Miklavcić 1, Gaber 1, Zorman 3, Bezjak 6, Razgor, Zarabec 4/3.
Karne: 5/8.
Kary: 16 min.

Kary: Dania - (Henrik Toft Hansen - 4 min., Svan, Rene Toft Hansen, Olsen - 2 min.) oraz Słowenia - (Poteko - 4 min., Blagotinsek, Kavticnik, Janc, Cingesar, Gaber, Zarabec - 2 min.)

ZOBACZ WIDEO Sławomir Szmal: to musi być nasz najlepszy mecz (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×