Zdziwiła bardzo frekwencja na trybunach hali AZS AWFiS. Pojawiło się na nich około 1600 osób, co jest absolutnym rekordem w ostatnich latach. - Pierwszy raz mi się zdarzyło grać przy takiej publiczności i jestem z tego bardzo zadowolony i mile zaskoczony. Od razu emocje biorą górę, jak jest doping to lepiej się gra i zupełnie inaczej to wygląda - zauważył Łukasz Masiak, szczypiornista AZS AWFiS. Od początku spotkania obie drużyny grały przede wszystkim twardo w obronie. Skutecznością imponował też bramkarz - Sebastian Sokołowski. Pierwszą bramkę zdobyli jednak kielczanie, a konkretnie Kamil Krieger w drugiej minucie. Kolejne trafienia należały jednak do podopiecznych Daniela Waszkiewicza i po bramkach Roberta Foglera gdańszczanie wyszli na prowadzenie. W kolejnych minutach gra była bardzo wyrównana i żaden z zespołów nie potrafił wyjść na większe prowadzenie.
Ponad półtoratysięczna publiczność na gdańskiej hali spodziewała się tego, że kielczanie szybko wyjdą na prowadzenie i będą kontrolować sytuację. Tak jednak nie było. W minutach 19-21, gdańszczanie rzucili trzy bramki z rzędu, z czego dwie zdobył bohater pierwszej połowy meczu - Piotr Chrapkowski, który grając tylko przez 20 minut zdobył pięć bramek. Podczas tej serii gdańszczan żółtą kartkę dostał... Bogdan Wenta, który tradycyjnie mocno przeżywał zmagania swoich zawodników na ławce trenerskiej. Do końca połowy Akademicy grali nadspodziewanie konsekwentnie i utrzymali do końca pierwszej połowy trzybramkową przewagę. - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była senna. Mieszaliśmy się w obronie, nie wyprowadzaliśmy kontr i Gdańsk zasłużenie prowadził do przerwy - powiedział szczerze po meczu Paweł Piwko.
Na początku drugiej połowy ani zawodnicy z Gdańska, a ni z Kielc nie potrafili rzucić bramek. Dopiero w 34 minucie bramkę Kazimierza Kotlińskiego odczarował Damian Kostrzewa, który w przeciągu trzech minut rzucił dwie bramki z rzutów karnych i jedną z akcji, po czym przewaga Akademików wzrosła aż do sześciu bramek. Pierwszą bramkę w drugiej połowie dla liderów tabeli zdobył z rzutu karnego Henrik Knudsen. Co trener Waszkiewicz powiedział swoim zawodnikom, że tak dobrze wyszli na drugą połowę? - Już nie pamiętam co powiedziałem chłopakom w przerwie, nie zapamiętuję takich rzeczy - śmiał się po meczu trener Waszkiewicz. - W przerwie mówi się to, żeby poprawić rzeczy, które zostały źle zrobione - przede wszystkim w obronie - i zmotywować ich. Nic więcej - dodał
W kolejnych minutach gra się wyrównała i na poziomie różnicy 5-6 bramek utrzymywała się przewaga zawodników Daniela Waszkiewicza. - Gdyby źle grali pojedynczy zawodnicy, to byłoby dobrze. Prawie wszyscy jednak zagraliśmy bardzo słabo i ciężko jest wygrać, gdy tak jest - mówił po meczu zawodnik Vive, Henrik Knudsen. W końcu do ataków ruszyli goście. Przy stanie 22:16 dla zawodników z Gdańska, bramkę rzucił Paweł Piwko i rozpoczął serię, w której kielczanie rzucili sześć bramek, przy tylko jednej AZS-u AWFiS. W tym czasie dwukrotnie Sebastiana Sokołowskiego pokonał dzięki grze w przewadze przez karę dla Pawła Ćwiklińskiego Tomasz Rosiński.
Na tablicy wyników widniał stan 23:22 dla gospodarzy. W tym czasie bardzo ważną bramkę rzucił Marcin Pilch, a chwilę później Sokołowski obronił rzut karny, który oddawał Patryk Kuchczyński. Gdy na 25:22 w 55 minucie meczu podwyższył Robert Fogler wydawało się już, że nikt nie jest w stanie odebrać gdańszczanom zwycięstwa szczególnie, że przez kolejne trzy minuty grali oni rozważnie w obronie i nie dali rzucić sobie żadnej bramki. Kielczanie złapali jednak wiatr w żagle i bramki w 58 minucie zdobyli Kamil Sadowski i Paweł Piwko, dzięki czemu doszli do gdańszczan na jedną bramkę.
Na kilkanaście sekund przed końcem gry przy stanie 25:24 dla AZS-u AWFiS, jeden z gdańszczan sfaulował rywala i Patryk Kuchczyński podszedł do rzutu karnego. Obrona rzutu przez Sokołowskiego wprawiła jednak komplet publiczności na hali AZS AWFiS w szał radości, ale źle wyprowadzili oni piłkę i byli zmuszeni jeszcze raz faulować. - W najważniejszym momencie meczu podałem piłkę na koło i przechwycili ją kielczanie, po czym był rzut karny. Może gdybyśmy zagrali dłużej, to wszystko inaczej by się potoczyło i nie byłoby takiej nerwówki - wspomniał po meczu Łukasz Masiak.
Do rzutu karnego przygotował się tym razem Paweł Podsiadło i tym razem zawodnik z Kielc był skuteczny. Dzięki temu trafieniu, po raz pierwszy od 13 minuty i stanu 5:5 na tablicy wyników widniał remis! Do końca spotkania pozostało 7 sekund i gdańszczanie szybko wyprowadzili piłkę. Jacek Sulej podał ją do Pilcha, ten rzucił na prawe skrzydło do Pawła Ćwiklińskiego, który rzucił i... z końcową syreną rekordowa od czasów gry Wybrzeża w Ekstraklasie liczba publiczności wpadła w szał radości. Piłka wpadła do bramki, a cały mecz zakończył się sensacyjnym wynikiem 26:25 dla AZS AWFiS Gdańsk. Tym samym Akademicy przerwali serię 13 zwycięstw pod rząd zawodników Bogdana Wenty. Trener Waszkiewicz jest jednak zadowolony przede wszystkim z tego, że jego zespół ograł Vive, a nie że on na ławce trenerskiej był lepszy od trenera Wenty. - Ograliśmy Vive, Bogdan jest tylko trenerem. Mierzą się przede wszystkim zespoły i jako trenerzy mamy ograniczone możliwości. Główna robota odbywa się jednak na co dzień i to jest decydujące - dodał szkoleniowiec z Gdańska.
AZS AWFiS Gdańsk - Vive Kielce 26:25 (15:12)
Składy:
AZS AWFiS: Sokołowski, Zimakowski - Chrapkowski 7 (4 min), Fogler 5, Masiak 4, Kostrzewa 3, Pilch 2, Ćwikliński 2 (2 min), Sulej 1, Ringwelski 1, Bednarek 1 (6 min), Wysokiński (4 min), Olęcki.
Vive: Kotliński, Kubiszewski - Rosiński 5, Kuchczyński 4, Piwko 3, Podsiadło 3 (4 min), Krieger 2 (2 min), Konitz 2, Sadowski 2, Stankiewicz 1 (2 min), Knudsen 1 (2 min), Gliński 1, Jachlewski 1 (2 min), Grabarczyk (2 min).
Rzuty karne: Gdańsk 4/6, Kielce 4/9.
Kary: Gdańsk 16 min, Kielce 14 min.
Przebieg meczu:
I połowa: 0:1, 1:1, 2:1, 2:2, 2:3, 3:3, 4:3, 4:4, 5:4, 5:5, 6:5, 7:5, 7:6, 8:6, 8:7, 9:7, 10:7, 11:7, 11:8, 11:9, 12:9, 12:10, 13:10, 13:11, 14:11, 14:12, 15:12
II połowa: 16:12, 17:12, 18:12, 18:13, 19:13, 19:14, 20:14, 20:15, 21:15, 21:16, 22:16, 22:17, 22:18, 23:18, 23:19, 23:20, 23:21, 23:22, 24:22, 25:22, 25:23, 25:24, 25:25, 26:25
Sędziowie: Cezary Figarski, Dariusz Żak (Radom).
Widzów: 1600.