Pierwsze koty za płoty. Nabytki płocczan zabłysną w Lidze Mistrzów?

WP SportoweFakty / Szymon Łabiński
WP SportoweFakty / Szymon Łabiński

Za szczypiornistami Orlen Wisły Płock pierwsze spotkania w PGNiG Superlidze. Ze szczególną uwagą obserwowano poczynania nabytków wicemistrzów Polski. Czy nowi zawodnicy dobrą formę z ligowych parkietów przełożą na zmagania w Lidze Mistrzów?

Cztery ligowe mecze, cztery zwycięstwa. Scenariusz jak najbardziej przewidywany. Bywały lepsze i gorsze fragmenty, ale płocczanie za każdym razem opanowali pożar na pokładzie. Pierwsze pojedynki miały też dodatkowy wymiar. Z Superligą zapoznały się bowiem nowe nabytki Nafciarzy.

Sime Ivić, Gilberto Duarte, Lovro Mihić i bracia Gębala - Tomasz i Maciej - z ligowymi rywalami zetknęli się już podczas przygotowań. Dopiero oficjalne spotkania mogły być realnym wyznacznikiem formy.

- To dopiero początek i trzeba realnie ocenić, z kim się mierzyliśmy. Wszystko wymaga doszlifowania. Jeżeli chodzi o indywidualne oceny, to nie mam wątpliwości, że nowi zawodnicy pokazali się z dobrej strony - podsumowuje szkoleniowiec płocczan Piotr Przybecki.

Swoje walory potwierdził Duarte. W Portugalczyku widziano lidera działań ofensywnych, jakby zapominając, że rozgrywający to także solidny defensor, co jeszcze przed sezonem podkreślał trener Przybecki. - Potrafi grać w obronie na różnych pozycjach, nawet jako wysunięty defensor. Odnajduje się w ustawieniu 6:0, ale dość szybko przestawia się na bardziej agresywny wariant. Trzeba go tylko zgrać z zespołem - chwali podopiecznego opiekun Nafciarzy.

ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: nowym trenerem Legii będzie Magiera (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Były zawodnik FC Porto może stanowić wartość dodaną w Lidze Mistrzów. Wicemistrzowie Polski trafili do grupy śmierci z europejskimi tuzami. Portugalczykowi nie zmiękną jednak nogi przed przeciwnikami klasy Barcelony czy THW Kiel. Pomimo 26 lat na karku, w europejskich pucharach wychodził na parkiet już 60 razy. Przed kilkoma sezonami bez kompleksów rywalizował z kilończykami, aplikując im 9 bramek.

Po przetarciu w Superlidze pewności nabrał Mihić. Chorwata uznawano za niewiadomą. Rezerwowy z RK Prvo plinarsko društvo Zagrzeb następcą klubowej legendy, Ivana Nikcevicia? Szaleństwo. Tylko na papierze. Włodarze klubu wiedzieli, że skrzydłowy to znakomita inwestycja.

Nie bez powodu 22-latek znalazł się w orbicie zainteresowań selekcjonera kadry. Walkę o Rio przegrał na ostatniej prostej. Zawitał na Mazowsze i gra jak z nut. Imponuje przygotowaniem motorycznym i dynamiką. Z zimną krwią kończy akcje, często w niekonwencjonalny sposób. Na polskich parkietach już 17 razy trafił do siatki.

Mihić potrzebuje jednak czasu. Chorwat niedawno opuścił ojczyznę i został rzucony na głęboką wodę w obcym kraju. Na razie spełnia oczekiwania, ale prawdziwym testem będą spotkania w Lidze Mistrzów i starcia z polską czołówką. To zupełnie inna para kaloszy niż zmagania z Gwardią Opole czy drużyną Meble Wójcik Elbląg.

Mocne wejście do Wisły zaliczył także Sime Ivić. Nieco bardziej doświadczony z Chorwatów ma na koncie już 16 ligowych bramek. Po raz kolejny rozgrywający błyskawicznie zaadaptował się w nowym środowisku. W styczniu zdecydował się na ofertę HBC Nantes, gdzie widziano w nim lidera drugiej linii. Udźwignął presję i zapracował na transfer do Płocka.

- Ivić jest bardzo wszechstronny. Już w grach treningowych było widać, że ma potencjał. Być może przydałoby się więcej siły fizycznej, ale u młodych zawodników dość szybko dochodzi do zmian pod tym względem. Ma doświadczenie z ligi francuskiej, gdzie trzeba dobrze grać na zwodzie i podjąć walkę z obroną - przyznaje trener Przybecki.

Doświadczenia nabierają Tomasz i Maciej Gębala. Pierwsze spotkania pozwoliły im złapać rytm, którego brakowało przez ostatnie sezony. Odkąd w 2013 roku bracia pojawili się w niemieckim Magdeburgu, zaliczyli tylko epizody w Bundeslidze. Nad Wisłą po raz kolejny startują do wielkiej piłki ręcznej.

- Bracia Gębalowie są dobrze przygotowani do sezonu, do tego bardzo zmotywowani i doskonale wiedzą, o co chodzi w piłce ręcznej. Brakuje jednak doświadczenia. Przez trzy lata w Magdeburgu nie grali systematycznie w pierwszym zespole - zauważa szkoleniowiec.

Przed sezonem nie brakowało wątpliwości. W Płocku nie doszło do rewolucji, ale przy nazwiskach nowych zawodników stawiano znak zapytania. Tymczasem prawa połówka rozegrania z Iviciem znacząco zyskała na jakości, sporo młodzieńczego polotu na skrzydło wniósł Mihić. Gdy dodamy do tego zeszłorocznych liderów, doświadczenie Duarte i ambicję braci Gębalów, to okazuje się, że skład Wisły jest najmocniejszy od lat. Los nie sprzyjał i przydzielił w Lidze Mistrzów gigantów piłki ręcznej. Nafciarze jednak przed nikim nie padną na kolana. Zwłaszcza, że już rok temu udowodnili, że są w stanie walczyć jak równy z równym z zespołami klasy Vardaru Skopje.

Komentarze (0)