U nas nigdy nie można się nudzić - rozmowa z Łukaszem Masiakiem, zawodnikiem AZS AWFiS Gdańsk

Komplet widzów obejrzał zwycięstwo AZS-u AWFiS Gdańsk nad Vive Kielce. Gdańszczanie wygrali 26:25 po bramce w ostatniej sekundzie spotkania. Po meczu wypowiedział się Łukasz Masiak, zawodnik Akademików.

Michał Gałęzewski: Można powiedzieć, że środowy mecz miał wymarzony przebieg, jeśli chodzi o dramaturgię...

Łukasz Masiak: (śmiech, dop.red.) U nas nigdy nie można się nudzić. Nawet jak na naszą halę przyjeżdża Vive Kielce, to nie złożymy broni i będziemy walczyć do końca. W ostatniej sekundzie zdobyliśmy zwycięską bramkę, jednak to zwycięstwo nam się należało patrząc na przebieg meczu. Pod koniec zaczęliśmy tracić głupie piłki, gdy prowadziliśmy sześcioma bramkami i zrobiło się nerwowo. Każdy bał się podjąć decyzje rzutowe.

Fajnie jest ogrywać zawodników zarabiających kilka razy więcej?

- Można powiedzieć, że jest to bezcenne (śmiech).

Kielce przed meczem z wami wygrały trzynaście meczów z rzędu...

- U nas gra się ciężko. Przegrała tutaj też Wisła Płock, z którą wygraliśmy również na wyjeździe. Na naszej hali nie oddajemy tak łatwo punktów. Pokazaliśmy, że potrafimy grać do końca i udało nam się dowieźć to zwycięstwo.

Czy według ciebie przekonacie jakoś do siebie trenera Wentę po tym meczu w kontekście reprezentacji?

- Indywidualności nie grają i jak gra cały zespół, to wygrywa zespół. Kilku z nas pokazało się z dobrej strony. Może kilka nazwisk trener Wenta zauważył w kontekście przyszłości?

Jak byś ocenił swoją grę w tym meczu?

- W najważniejszym momencie meczu oddałem piłkę na koło, którą kielczanie przechwycili i był rzut karny. Gdybyśmy zagrali dłużej, to inaczej by się mógł potoczyć mecz i nie byłoby takiej nerwówki. Ogólnie jestem zadowolony. Wyszło mi kilka sytuacji, rzutów z biodra.

Grałeś kiedyś w Gdańsku przy takiej publiczności?

- Właśnie nie! Zdarzyło mi się to pierwszy raz. Jestem z tego bardzo zadowolony i mile zaskoczony. Od razu emocje biorą górę, jak jest doping to lepiej się gra. Zupełnie inaczej to wygląda.

Zawodnicy grający wcześniej w Spójni, czy Wybrzeżu opowiadali ci chyba jak to kiedyś w Gdańsku wyglądało...

- No właśnie. Kiedyś na mecze chodziło wielu kibiców, była pełna hala i od razu były wyniki i gra w Lidze Mistrzów. Może w przyszłości, jeżeli znajdzie się sponsor i chęci, aby znaleźć tego sponsora, to będzie coś w Gdańsku.

W środowym spotkaniu przyszedł komplet publiczności. Czy po tym meczu uda wam się ich zatrzymać na hali?

- Naprawdę bym chciał. Od razu lepiej się gra i zespół przy pełnej publiczności jest lepiej zmotywowany. Wiadomo, że jak jest doping to inaczej się gra.

Z lepszymi zespołami gra wam się lepiej, niż z gorszymi. Z czego to wynika?

- W takich meczach nie ma aż takiej presji wyniku, choć i w innych meczach jej nie ma, bo jesteśmy takim klubem, w którym nic nam nikt nie może zrobić. Jak przegramy, to nic nam nikt nie zrobi, a jak wygramy, to się po prostu cieszymy. Generalnie jednak w tej lidze nie ma słabych zespołów.

Czy dobra gra ze dobrymi zespołami może mieć jakieś znaczenie w play-offach?

- Najważniejszy mecz będzie w Puławach i nie wiadomo jeszcze, czy awansujemy do play-off. To spotkanie zadecyduje i po nim wszystko się okaże.

Komentarze (0)