Michał Gałęzewski: W Ekstraklasie zadebiutowałeś w barwach Wybrzeża Gdańsk. Jak ci się grało ponownie w Gdańsku?
Patryk Kuchczyński: Wszędzie gra się podobnie. Fajnie, że przyszło troszeczkę więcej ludzi, ale nie fajne jest to, że mecz się tak skończył. Trudno, gramy dalej i walczymy dalej. Niejedna porażka jeszcze się przydarzy. Gratulacje dla chłopaków z Gdańska.
Gdy grałeś w Gdańsku, mecze Ekstraklasy były na hali Wybrzeża. Czy atmosfera z hali AZS AWFiS w środę była podobna?
- Tam była stara ekipa - Lijewscy i inni... Ludzie tam przychodzili i było bardzo fajnie. Tutaj był pierwszy mecz w sezonie, gdzie było więcej ludzi. To fajnie, że zespół z Kielc przykłuwa uwagę kibiców i ściąga ludzi na hale. To dla nas bardzo miłe.
W końcówce meczu nie wykorzystałeś rzutu karnego...
- Na pewno nie przegraliśmy przez samą końcówkę, a przez wszystkie sytuacje w meczu - karne i niezliczona ilość poprzeczek i słupków. Wystarczyło wyeliminować to w 50 procentach i byłyby zupełnie inne zawody. Jedyne co dobre to było to, że doszliśmy do remisu z zespołem z Gdańska, gdy odskoczył nam na sześć bramek. Szkoda końcówki, ale w przekroju całego meczu było mnóstwo niewykorzystanych sytuacji i to się musiało zemścić.
Czy jeszcze kiedyś - może pod koniec kariery - wrócisz do Gdańska i zagrasz na gdańskim parkiecie nie jako zawodnik gości?
- Trudno mi powiedzieć, są to naprawdę dalekie plany i na razie o tym nie myślę. Może kiedyś, bo byłoby naprawdę bardzo miło wrócić kiedyś do Gdańska.
Bogdanowi Wencie udało się w Kielcach zebrać naprawdę fajną, przyszłościową ekipę...
- Władze klubu robią wszystko, aby zbudować w Kielcach silny ośrodek i silną drużynę, która musi się ograć. Wszystko jest budowane pod kątem przyszłości i jest to bardzo pozytywne.
Zapomnijmy na chwilę o środowym meczu. Wygraliście trzynaście kolejnych spotkań. Czy to oznacza, że uciekacie powoli reszcie Polski?
- Jeżeli nie byłoby play-offów, to można byloby tak powiedzieć. To jednak play-off wszystko zweryfikuje i będzie trzeba o tamtych punktach szybko zapomnieć i zacząć grę od nowa. Gra się do dwóch-trzech zwycięstw. Będzie ciężko, bo cały sezon nie będzie się liczył. Każda drużyna ma równe szanse, czy to zespół z Gdańska, czy my. Wszystko się może zdarzyć, bo jak zagramy tak jak w środę, to może być różnie i cały sezon może być zaprzepaszczony.
Wielu zawodników z innych zespołów stawia sobie Vive, jako niedościgniony wzór pod względem organizacyjnym...
- W lidze polskiej i w niektórych klubach europejskich nie spotkałem się z taką organizacją. Jest tu wszystko poukładane, robione pod to, żeby zawodnikom było bardzo dobrze. Jest to bardzo ważne i dlatego ludzie chcą przychodzić do tego klubu.
W Kielcach jest kilku reprezentantów Polski. Czy dobrze was znający trener Waszkiewicz was jakoś specjalnie rozgryzł i ustawił dobrze swoją drużynę, żeby utrudnić wam grę?
- Jest u nas duża ilość zawodników, którzy prezentują równy poziom. W środę wszyscy zagraliśmy poniżej swoich możliwości i Gdańsk to wykorzystał. Nie chciałbym mówić o jakichś założeniach taktycznych trenera Waszkiewicza, bo gdybyśmy wzięli pod uwagę niewykorzystane sytuacje, byłoby zdecydowanie inaczej. Teraz musimy nad tym popracować i wytrzymać do samego końca ligi.
Przed wami mecze reprezentacji z Turcją...
- Pierwszy mecz jest w Turcji. Ja jeszcze myślę o meczach ligowych, bo potem nie ma za dużo czasu na kadrę. Spotykamy się w poniedziałek i od razu wylatujemy do Turcji, a w niedzielę jest mecz w Olsztynie. Nie będzie więc za dużo czasu.
Przeciwnik teoretycznie nie wydaje się za bardzo wymagający...
- Trudno mi powiedzieć, bo nie oglądaliśmy jeszcze zapisów video przedstawiających co oni aktualnie prezentują. My też gramy w okrojonym składzie, więc zobaczymy jak to będzie wyglądało.