Wadim Bogdanow show w Puławach. "Spełniłem tylko swoje zadanie"

Materiały prasowe / Grzegorz Trzpil / KS AZOTY PUŁAWY / Wadim Bogdanow w barwach Azotów Puławy
Materiały prasowe / Grzegorz Trzpil / KS AZOTY PUŁAWY / Wadim Bogdanow w barwach Azotów Puławy

Nie byłoby spektakularnej wygranej Azotów Puławy nad MMTS-em Kwidzyn, gdyby nie bramkarz Wadim Bogdanow. Rosjanin broniąc przez ponad trzy kwadranse przepuścił jedynie 16 rzutów. - To zasługa dobrej gry zespołu w obronie - mówi skromnie.

Niemal tradycyjnie 30-letni golkiper pojawił się w wyjściowej siódemce Azotów. Początkowo wydawało się, że będzie to dla niego kolejny mecz na dobrym poziomie. Po dwudziestu minutach, w czasie których tylko sześć razy dał się pokonać graczom MMTS-u, stało się jasne, że jest to "dzień konia" Wadima Bogdanowa. - Faktycznie broniło mi się bardzo dobrze, ale to dzięki temu, że koledzy z pola szybko przesuwali się za piłką. Mnie pozostawało tylko wyłapywać rzuty i uruchamiać kontry - powiedział.

Wisienką na torcie gry Bogdanowa w pierwszych trzydziestu minutach był obroniony rzut karny. "Siódemkę" wykonywał nie byle kto, bo sam Mateusz Seroka - lider klasyfikacji strzelców PGNiG Superligi. Żeby jednak nie było tak słodko w beczce miodu pojawiła się też łyżeczka dziegciu. Już po syrenie kończącej pierwszą połowę rzut wolny dla kwidzynian egzekwował Tomasz Klinger. Rozgrywający ekipy Patryka Rombla rzutem po koźle między obrońcami zupełnie zaskoczył Bogdanowa, zdobywając bramkę do szatni.

Były zawodnik takich klubów jak Czechowskije Miedwiedi czy Dinamo Mińsk przyznał, że duże wsparcie daje mu żywiołowo reagująca puławska publiczność. Po kolejnej skutecznej paradzie, zgromadzeni w strefie klubu kibica skandowali nazwisko Bogdanowa, za co on sam nagrodził ich krótkimi oklaskami. - Kibice od zawsze mocno nas wspierają, w czasie meczu gdy emocje i tak są ogromne, to jeszcze dodatkowo motywuje.

ZOBACZ WIDEO: Ziółkowski: lista niedozwolonych środków jest za szeroka, zbyt łatwo je nagiąć

Komentarze (0)