Flemming Oliver Jensen (trener Wisły Płock): Jestem dzisiaj bardzo szczęśliwym człowiekiem. Zastanawiam się co jutro napiszą w gazetach, czy prawie przegraliśmy? Ostatnio, kiedy wygraliśmy ośmioma bramkami przeczytałem, ze prawie przegraliśmy. Zadowolony jestem, że w drugiej połowie pokazaliśmy, że posiadamy potencjał i potrafimy grać dobrą piłkę ręczną. Myślę, że nasz zespół zmierza na prawdę w dobrym kierunku. Zdobyliśmy co prawda 35 bramek w ataku, w pierwszej 17, jednak problem polegał na tym, że Lubin w pierwszej połowie zdobył ich 16. W przerwie w szatni dużo czasu poświęciliśmy obronie, szczególnie zawodnikom z numerami 8 i 23 (Paweł Adamczak i Robert Kieliba). Zadanie na drugą połowę polegało na tym, byśmy grali szybciej na nogach w obronie i z tego się wywiązaliśmy. Cieszę się ze zwycięstwa, bo myślę, że Lubin jest dużo lepszym zespołem niż by to wynikało z tabeli. Mają bardzo dobrych zawodników, także nie ukrywam, że obawiałem się dzisiejszego meczu. Mamy wspaniałą halę, wspaniałych kibiców, którzy byli dzisiaj fantastyczni i naprawdę jest to wspaniałe uczucie bycie trenerem w takim miejscu.
Jerzy Szafraniec (trener Zagłębia Lubin): Na wstępie pragnę pogratulować przeciwnikowi zwycięstwa. Myślę, że do pewnego momentu spotkanie było bardzo wyrównane. Momentami spotkanie przypominało nasze potyczki z ubiegłego sezonu. Niestety nasza dzisiejsza siła sportowa jest zdecydowanie mniejsza od rywala. Trener gospodarzy miał większe możliwości manewru, jeżeli chodzi o skład. Szkoda, że w pewnym momencie, po prostych błędach, pozwoliliśmy Wiśle odskoczyć na tak pokaźną ilość bramek, było to bodajże między 40 a 46 minutą meczu. Później nie było już szans odrobienia, ale mimo wszystko jestem zadowolony, bo i tak zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż w ostatnich spotkaniach, które miała okazję transmitować telewizja Polsat. Na pewno dla nas najistotniejsze będzie spotkanie za tydzień. Gramy u siebie derbowy pojedynek z Chrobrym i to będziemecz o być albo nie być dla mojego zespołu. Do zobaczenia na kolejnych boiskach, ponieważ zawsze nasze spotkania rodzą pewne emocje i są gwarancją świetnego widowiska. Przez ostatnie dwa sezony daliśmy kibicom wspaniałą ucztę i myślę, że to jest najważniejsze.
Ivan Pronin (Wisła Płock): Było to fajne spotkanie. Nie wiem dlaczego, ale przeciw Zagłębiu gra mi się bardzo dobrze. W tamtym sezonie podobnie, gdy zdobyłem wiele bramek. Dziś było podobnie. W drugiej połowie dobrze zagrała obrona, Marcin Wichary bronił bardzo dobrze i dzięki temu mogliśmy zdobyć wiele łatwych bramek z kontry, rywal się zupełnie pogubił i dlatego pewnie wygraliśmy. Za tydzień gramy trudne spotkanie w Piotrkowie i ten mecz trzeba wygrać, by z drugiego miejsca przystąpić do play-off. Wystarcza nam remis, ale my nie chcemy kombinować. Jedziemy tam po zwycięstwo i koniec!
Marcin Wichary (Wisła Płock): Myśleliśmy, że zagramy trochę lepiej w pierwszej połowie spotkania. Mówię tu w szczególności o obronie. Nie dość, że my za wiele w bramce nie pokazaliśmy, to jeszcze obrona grała zbyt wolno. Dobrze, że w drugiej połowie się obudziliśmy. To przełożyło się od razu na wynik, gdzie odskoczyliśmy na sześć bramek i do końca kontrolowaliśmy mecz.
Adam Twardo (Wisła Płock): W pierwszej połowie bardzo słabo zagraliśmy w obronie, na szczęście w drugiej odsłonie poprawiliśmy ten element gry i stąd ta wygrana, gdyż skuteczność z pierwszej połowy pozostała. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie, trener także podpowiada nam jak grać, mamy 14 dobrych zawodników i często się zmieniamy co powoduje, że udaje nam się wygrywać końcówki. Bardzo cieszę się z powołania do reprezentacji Polski i jestem zadowolony, że trener Bogdan Wenta mnie dostrzegł i docenił. Bardzo ciężko jednak będzie się utrzymać w kadrze, gdyż konkurencja na wszystkich pozycjach jest bardzo duża. Trener Jensen dał mi kredyt zaufania w ataku, a ja staram się go wykorzystywać i mam nadzieję, że mi się to udaje.
Tomasz Kozłowski (Zagłębie Lubin): Myślę, że w dzisiejszym spotkaniu Wisła nie zagrała tak, jak przeczuwaliśmy przed meczem. Myśleliśmy, że to oni będą dyktowali nam warunki, a jednak mimo kilku miejsc różnicy w tabeli Ekstraklasy walczyliśmy z nimi jak równy z równym. Myślę, że około 40 minuty niewymuszone błędy, które były spowodowane tym, że przez większą część drugiej części gry graliśmy w osłabieniu. Oddawaliśmy nieprzygotowane rzuty, co byłą wodą na młyn dla zawodników Wisły, którzy bezlitośnie wykorzystywali nasze błędy skutecznie wykańczając kontry. Nafciarzom udało się odskoczyć na kilka bramek co pozwoliło im kontrolować przebieg spotkania. Wisła bardzo dobrze grała w obronie, co wymuszało nasze błędy. Starałem się obserwować reakcje trenera Jensena na sytuacje na boisku. Moim zdaniem jest on trenerem bardzo żywiołowym i na pewno bardzo chce pomóc i zdopingować swoich zawodników. Momentami miałem wrażenie, że Duńczyk chce wejść na boisko i samemu pokierować grą Wisły Płock.
Bartłomiej Tomczak (Zagłębie Lubin): Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była całkiem dobra, trzymaliśmy się w miarę blisko Wisły. W drugiej połowie dostaliśmy troszkę kar, Wisła odskoczyła i skończyło się tak jak się skończyło. Szkoda, bo mogliśmy powalczyć o więcej, ale taki jest sport. Niestety moja postawa pozostawia sporo do życzenia, niezbyt dobrze mi dziś szło, być może dlatego, że nie lubię wychodzić w drugiej połowie. Zdecydowanie wolę grać od początku spotkania, ale mniejsza o to. Faktem jest, że w pierwszej połowie padło dużo bramek, gdyż obie ekipy zagrały świetnie w ataku i dużo słabiej w obronie. Żałujemy, że nie udało nam się wywieść z Płocka punktów, ale trzeba żyć dalej i wygrać z Chrobrym, bo w innym wypadku możemy wypaść poza ósemkę. Nie mam pretensji do sędziów, gdyż jest to ich zawód i starają się go wykonywać jak najlepiej. Przed sezonem odeszło z naszego zespołu kilku kluczowych zawodników. Paweł Orzłowski, który był filarem obrony, bardzo skuteczny w ataku Michał Stankiewicz i Krzysiek Górniak, który świetnie rzucał z drugiej linii. Ciężko jest zastąpić takich zawodników. Obecnie trwa przebudowa zespołu, powoli wchodzą młodzi, dlatego też nie od razu możemy osiągać sukcesy.
Michał Świrkula (Zagłębie Lubin): Myślę, że mogliśmy myśleć o pozytywnym wyniku do około 40 minuty, gdyż walczyliśmy z Wisłą jak równy z równym. Potem jednak zaczęliśmy grać bez koncepcji w ataku, na siłę próbowaliśmy dogrywać piłki do obrotowego, przez co Wisła zaczęła zdobywać łatwe bramki z kontrataku. No i w kluczowym momencie Marcin Wichary odbił kilka ważnych piłek. Pozwoliliśmy rozpędzić się Wiśle, to właśnie nas zgubiło i mecz się dla nas skończył. Straciliśmy wiarę w zwycięstwo i to nas zgubiło. Próbowaliśmy jeszcze zmniejszyć dystans i nie pozwolić na porażkę dwucyfrową różnicą bramek. Obie drużyny skoncentrowały się bardziej na ataku, stąd sporo zdobytych bramek do przerwy. W naszej drużynie na pewno mógł się podobać Adam Steczek, który rozegrał bardzo dobre zawody w ataku. Pozytywnie zaprezentował się też młody Piotr Bielec. No i jak to zwykle bywa na trybunach Blaszak Areny głośny doping i gorąca atmosfera, czyli to do czego jesteśmy przyzwyczajeni.