Starcie z KPR-em Legionowo zaczęło się dla Mebli Wójcik Elbląg idealnie. Gracze Jacka Będzikowskiego do przerwy prowadzili 13:10. - Może nie mieliśmy wszystkiego pod kontrolą, ale w pierwszej połowie powinniśmy prowadzić trochę wyżej. Mieliśmy sporo klarownych okazji z kontrataku - ocenia szkoleniowiec i kontynuuje: - Po przerwie zabrakło wykorzystywania pewnych sytuacji, które mieliśmy. Wiele błędów popełniliśmy w kontrze. Przydarzyło nam się zbyt dużo kar dwuminutowych i nasza obrona nie była już tak szczelna, jak w pierwszej części.
Zespół z Elbląga jest jedną z najmniej doświadczonych ekip w całej PGNiG Superlidze Mężczyzn. - Może przydałoby się więcej doświadczenia? - zastanawia się trener i dodaje: - Brakowało nam instynktu zabójcy.
Pomimo porażki elblążanie mogą być zadowoleni z własnej postawy. - Oczywiście, że można wyciągnąć sporo pozytywów. Zagraliśmy nasz najlepszy mecz na wyjeździe. Szkoda, że przegrany - wyjaśnia Będzikowski. - Moja drużyna jest bardzo młoda, zbiera doświadczenia w takich spotkaniach. Takie pojedynki powinny napawać ich pewnością siebie, że możemy z każdym powalczyć. Szkoda tych kar, które się zdarzyły. Może gdyby nie one, to byłoby lepiej?
Meble Wójcik Elbląg nadal pozostają bez punktów w ligowej tabeli. - Nie budzi to mojego niepokoju. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że tak może to wyglądać. Patrząc na nasz terminarz, gdzie mierzyliśmy się z potentatami, a potem graliśmy aż cztery spotkania na wyjeździe, to nie można być zaskoczonym. Jeśli ktoś chce u siebie wygrywać, to z kim, jak nie beniaminkiem? - pyta retorycznie szkoleniowiec i kończy: - Niestety ten kalendarz jest taki, jaki jest. Nic z tym się nie zrobi. Z meczu na mecz będziemy starali się poprawić naszą grę oraz eliminować błędy.
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 46. Bartosz Kapustka o treningach w Leicester City: to była dla mnie nowość [3/3]