Polska kontra Serbia. Miljan Pusica wie, że jego rodaków czeka trudna przeprawa
W reprezentacji Serbii w spotkaniu z Polską zabraknie nie tylko największych gwiazd. Powołania na mecz z Biało-Czerwonymi nie otrzymał także występujący na co dzień w Orlen Wiśle Płock Miljan Pusica, który będzie jednak oglądał swoich kolegów.
Czy kibice będą dodatkowym atutem Biało-Czerwonych?
- Tak, ale to wcale nie dlatego, że przyjdzie ich np. kilkanaście tysięcy - kontynuuje Serb. - Chodzi o to, w jak żywiołowy sposób dopingują, bo zarówno ci z Płocka, jak i innych miast potrafią stworzyć gorącą atmosferę. Z drugiej strony serbscy fani na pewno nie odstają pod tym względem, więc nikogo nie będzie to deprymować.
Przed rozpoczęciem eliminacji do mistrzostw Europy w 2018 r. w Serbii podkreśla się, że drużyna narodowa trafiła do naprawdę wymagającej grupy. - Szanujemy każdego rywala, ale prawda jest taka, że wszyscy oczekują od nas awansu. Dodatkową motywacją jest fakt, że czempionat odbędzie się w Chorwacji, więc nikt nie wyobraża sobie, by mogło nas tam zabraknąć - dodaje Pusica. - Myślę, że o żadnym naszym rywalu nie można powiedzieć, że łatwo go pokonamy, bo Białoruś nawet bez Siergieja Rutenki nadal jest groźna. W kontekście Rumunii mówi się przede wszystkim o nowym trenerze, czyli Xavierze Pascualu z Barcelony; zebrał on grupę młodych, zdolnych zawodników, z którymi ma pracować aż do igrzysk w Tokio.
Od tego sezonu Miljan Pusica stanowi nie tylko o sile defensywy płocczan, ale dostaje też dużo więcej szans w ataku, gdzie także pokazał spore możliwości. Dlaczego mimo to nie ma go w kadrze? - Nikt ze sztabu szkoleniowego do mnie nie dzwonił, ale szanuję decyzję trenera. Czuję, że jestem w dobrej formie i myślę, że w sytuacji, gdy kliku zawodników nie dało się namówić na powrót, mógłbym się przydać. Nie składam jednak broni i liczę, że jeszcze ktoś sobie o mnie przypomni, bo tak jak każdy chciałbym reprezentować swój kraj - kończy.
ZOBACZ WIDEO: Atakowali Polkę po igrzyskach i nazywali ją rasistką. "Bardzo mnie to bolało"