Kryzys hiszpańskiej piłki ręcznej?

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Przed nami ćwierćfinał Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. Walka o niego toczyła się do ostatniej kolejki rundy zasadniczej, co dostarczyło z pewnością emocji wielu kibicom. Podsumowując ten etap rozgrywek, trudno nie zadać pytania, co się stało z ekipami hiszpańskimi.

W tym artykule dowiesz się o:

Przedstawicieli Asobal Liga w rundzie zasadniczej było czterech. Aż trzech z nich zakończyło swoją przygodę z Ligą Mistrzów na tym etapie rozgrywek. Wychodzi no to, że kompromitacja reprezentacji Hiszpanii podczas ostatnich mistrzostw świata w Chorwacji nie była wypadkiem przy pracy. Okazuje się, że kryzys formy dotknął nie tylko reprezentację.

W ostatnich latach Liga Mistrzów była zdominowana przez drużyny hiszpańskie i niemieckie. W sezonie 2007/2008 po dwa zespoły obu krajów zmierzyły się z sobą w półfinale. Wtedy forma rozgrywek była nieco zmodyfikowana, gdyż tylko zwycięzcy grup rundy zasadniczej byli premiowani awansem do dalszych gier. Sezon wcześniej w ćwierćfinale zagrali wszyscy przedstawiciele Bundesligi i Asobal Liga. O ile niemieckie ekipy nadal wiodą prym w europejskich rozgrywkach, to Hiszpanie kompletnie się pogubili.

Przed ostatnią serią spotkań wszyscy obserwatorzy byli pewni, że w ćwierćfinale zobaczą oprócz Ciudad Realu także Portland San Antonio, finalistę Ligi Mistrzów z sezonu 2005/2006. Warunkiem było zdobycie przynajmniej punktu z FCK Handboldem - drużyną, która do rundy zasadniczej przystępowała z zerowym kontem punktowym, a następnie przegrała wszystkie swoje mecze. Duńczycy jednak za główny cel przed spotkaniem z Hiszpanami postawili sobie honorowe pożegnanie się z rozgrywkami, czym kompletnie zaskoczyli Portland San Antonio. Hiszpanie przegrali 27:28, co było prawdziwym szokiem dla działaczy i prezydenta klubu. Oprócz możliwości rywalizowania z najlepszymi drużynami w Europie, Hiszpanie ponieśli także znaczące straty finansowe, na co szczególnie zwrócił uwagę prezydent Migiel Galarraga. A ponieważ mistrzostwo Hiszpanii też już wydaje się być poza zasięgiem Portland, pozostaje im na pocieszenie rywalizacja w w Pucharze Hiszpanii.

To jednak nie jedyne problemy drużyny z Osasuny. Opuszczenie zespołu po tym sezonie zapowiedział już najlepszy strzelec Portland w Lidze Mistrzów Kristian Kjelling. 28-letni rozgrywający podpisał trzyletni kontrakt z duńską ekipą AaB Handbold. Przypomnijmy, że już przed obecnym sezonem kibiców zelektryzowała wiadomość od odejściu ich ulubieńca Ivano Balicia, który zmianę barw tłumaczył względami rodzinnymi.

Kjelling nie jest pierwszym zawodnikiem, który postanowił opuścić Asobal Liga. Od nowego sezonu do niemieckiego przeciętniaka Fuchse Berlin przenosi się kołowy Torsten Laen - najlepszy strzelec Ciudad Realu w tej edycji Ligi Mistrzów. Natomiast doświadczony Olafur Stefansson ma załatać w Rhein-Neckar Lowen dziurę po Mariuszu Jurasiku, który swoją karierę postanowił kontynuować w Vive Kielce.

Mimo nadal znakomitej gry Ciudad Realu wydaję się, że ten sezon może być jednym z ostatnich "tłustych lat" obrońców tytułu. Jeżeli działacze klubu będą chcieli dotrzymać kroku przedstawicielom Bundesligi, będą musieli głęboko sięgnąć wkrótce do kieszeni, gdyż doświadczeni zawodnicy ekipy hiszpańskiej wydają się powoli zmierzać ku końcowi kariery. Przykładowo Petar Metlicić zapowiedział już, że przyszły sezon będzie jego ostatnim w barwach Ciudad Realu. Póki co, zespół Talanta Dushebajewa ma się dobrze i jest wymieniany w gronie faworytów do końcowego triumfu. Jednak trudno nie zwrócić uwagi na jeden mecz, a mianowicie pojedynek wyjazdowy z THW Kiel. Przez większą część spotkania wynik oscylował wokół remisu, jednak w końcówce Niemcy zdeklasowali swojego przeciwnika. Hiszpanie "siedli", nie mając w ogóle pomysłu na znakomitą niemiecką obronę i przede wszystkim bramkarza Thierrego Omeyera. Mimo to, dzięki dwóm pewnym zwycięstwom nad Barceloną, Ciudad Real cieszył się z awansu do kolejnej rundy. Ciekawostką jest, że tylko trzech zawodników ekipy mistrzów Hiszpanii pojechało na mundial do Chorwacji. Byli to drugi bramkarz Javier Hombrados, rozgrywający Albert Entreirros oraz Viran Morris, którzy nie są pierwszoplanowymi postaciami zespołu Dushebajewa.

Grupowi rywale Ciudad Realu, Barcelona Borges, z czterech pojedynków z klubowymi mistrzami Europy w tym sezonie wygrała tylko raz. Było to we wrześniu poprzedniego roku w meczu o Superpuchar Hiszpanii. Później przyszła porażka w rodzimej lidze oraz dwie w Lidze Mistrzów. Do tego doszły dwa niepowodzenia w konfrontacjach z THW Kiel i Barcelona niestety musiała pożegnać się europejskimi pucharami. W zespole Dumy Katalonii pierwsze skrzypce grają rodzimi zawodnicy, którzy także stanowią trzon reprezentacji Hiszpanii. Natomiast Duńczycy Joachim Boldsen czy Mikkel Hansen to nie są dzisiaj zawodnicy kalibru chociażby Nikoli Karabicia. Inna sprawa, że Barcelona trafiła do wyjątkowo silnej grupy i gdyby losowanie było trochę szczęśliwsze, prawdopodobnie także i ją oglądalibyśmy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Czwartym przedstawicielem Hiszpanii był Ademar Leon. I tutaj postawy zespołu Jordiego Ribera Romansa nie można w żaden sposób tłumaczyć nieszczęśliwym losowaniem. Hiszpanie dwukrotnie przegrali z rewelacją rozgrywek MKB Veszprem, który mimo wielkiej tragedii, jaka dotknęła klub, wygrał grupę i pewnie awansował do ćwierćfinału. Drugim przeciwnikiem Ademar Leon był Flensburg-Handewitt. Hiszpanie przegrali na wyjeździe różnicą pięciu goli, a mecz rewanżowy, nie mający już na nic wpływu, zakończył się ich zwycięstwem 36:32.

Dużo mówi się, że kryzys na rynkach finansowych uderzył w niemiecką Bundesligę, jednak wyniki i odpływ zawodników z Asobal Liga pokazuje, że ten, jak i następny sezon mogą okazać się dla Hiszpanów niezwykle ubogie w sukcesy na europejskich parkietach. Jak na razie, tylko Ciudad Real jest w stanie przełamać dominację drużyn niemieckich.

Komentarze (0)