KPR RC Legionowo grał w Gdańsku wąskim składem i przegrał z Wybrzeżem 20:26. - O tym czy to się mogło, czy nie mogło udać, zadecydowały szczegóły. Generalnie graliśmy wąskim składem i kombinowaliśmy. 5-6 chłopaków narzeka na większe lub mniejsze urazy. Rzeźbiliśmy ile się da - powiedział Tomasz Kasprzak.
Czy porażka różnicą sześciu bramek ze względu na to, że wygrana była dalej boli mniej, niż przegrana po bardziej zaciętej walce? - Ja w ogóle nie lubię przegrywać. Dla mnie nie ma żadnej różnicy, czy przegramy dziesięcioma bramkami z Pogonią, czy jedną z Vive Tauronem. Chciałbym zawsze kończyć jako zwycięzca - ocenił kołowy.
Legionowski zespół po ostatniej przegranej ma cztery punkty straty do Wybrzeża. - Patrząc na nowy system, to zarówno dużo, jak i mało. Jak Wybrzeże nie wygra w dwóch kolejnych spotkaniach, a my zwyciężymy, to ich dogonimy. Teraz ciężko jest mówić o meczach za cztery punkty, bo może się to różnie ułożyć - stwierdził Kasprzak.
Drużynie z Mazowsza brakuje serii kilku zwycięstw z rzędu. Czy przełamanie może nastąpić nawet mimo kontuzji? - Każdy wolałby wygrywać. My wiemy na co nas stać. Myślę, że w końcu znajdziemy rytm meczowy i szczęście nam dopisze. Wiemy na co nas stać. Jesteśmy w stanie się odbić - zdeklarował zawodnik KPR-u RC.
ZOBACZ WIDEO Wyszomirski: Byłem już załamany... (źródło TVP)
{"id":"","title":""}