Mocno przebudowana polska kadra nie była uznawana za faworyta w inauguracyjnym starciu przeciwko reprezentacji Francji, będącej aktualnym wicemistrzem olimpijskim. I przebieg rywalizacji dobitnie pokazał, jak duża różnica dzieli w chwili obecnej obie ekipy. Biało-Czerwone stawiały przeciwniczkom opór jedynie przez kilka pierwszych minut. Potem nie miały już pomysłu na sforsowanie francuskiej defensywy i powstrzymywanie zabójczych kontrataków, ostatecznie przegrywając 22:31.
- Liczyłem na nasz młodzieńczy entuzjazm. Okazało się jednak, że rutyna, jaką posiadają Francuzki, to za dużo na naszą niedoświadczoną drużynę - powiedział po końcowym gwizdku Leszek Krowicki, selekcjoner reprezentacji Polski, dopiero rozpoczynający swoją przygodę z drużyną narodową (w lipcu zastąpił Kima Rasmussena - przyp. red). Po raz pierwszy poprowadził ją bowiem niespełna dwa miesiące temu, od razu decydując się na dość gruntowną przebudowę składu.
Na mistrzostwa Europy zabrał siedem zawodniczek, które nigdy wcześniej nie brały udziału w dużym turnieju międzynarodowym. Większości z nich dał szansę występu przeciwko Francuzkom. Ani minuty na boisku nie spędziła jak dotąd jedynie 18-letnia Natalia Nosek.
- Trzeba zagrać o 50 procent lepiej, by nawiązać walkę z pozostałymi rywalami. Taka gra jak w meczu z Francją nie wystarczy. W pierwszej połowie, na dziesięć rzutów z drugiej linii Polki zdobyły jedną bramkę. Słabo spisały się też nasze bramkarki. Spośród 35 rzutów Francuzek, obroniły zaledwie 4 - komentował trener Wojciech Nowiński.
ZOBACZ WIDEO Valencia znów bez zwycięstwa. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
Holenderki wcale nie przystąpią do drugiej serii gier w lepszym położeniu niż nasza reprezentacja. O ile polskie szczypiornistki nie dały rady w niedzielę (04.12) pokonać faworyzowanego rywala, o tyle obecne wicemistrzynie świata sensacyjnie poległy 27:30 w starciu z Niemkami. Ich porażka była tym bardziej zaskakująca, że w pewnym momencie prowadziły już nawet różnicą pięciu trafień.
- W szeregach reprezentacji Holandii odnajdziemy wiele gwiazd europejskiej piłki ręcznej, grających w najlepszych klubach. Nie poznawałem tej drużyny w meczu z Niemcami, w którym marnowały piłkę za piłką. Porażka postawiła ją pod ścianą i należy się spodziewać, że będzie niesłychanie trudnym rywalem - dodawał Nowiński.
Polki nie mogą jednak pochwalić się pozytywnymi wspomnieniami z ostatnich potyczek przeciwko ekipie Pomarańczowych. Dwukrotnie mierzyły się z nią podczas mistrzostw świata 2015 - w fazie grupowej i w półfinale. W obu przypadkach poniosły klęskę, ulegając odpowiednio 20:31 i 25:30.
Skład Holenderek nie uległ od tego czasu znaczącym przeobrażeniom. O sile zespołu wciąż stanowią takie zawodniczki jak Cornelia Nycke Groot, Estavana Polman, Lois Abbingh czy bramkarka Tess Wester. W międzyczasie doszło jednak w nim do zmiany trenera. Po igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, ukończonych na 4. pozycji, Henka Groenera zastąpiła Helle Thomsen.
Obie drużyny przystąpią zatem do konfrontacji w Kristianstad pod okiem innego dowódcy niż w ubiegłorocznym mundialu. - Przed polską kadrą skomplikowane zadanie. Nasze zawodniczki stać jednak na lepszą grę niż w starciu z Francją i na to trzeba liczyć - podkreślał Nowiński. Skazywanym na pożarcie Polkom nie pozostaje zatem nic innego, jak z całych sił powalczyć o powstanie z kolan i sprawienie niespodzianki, która przed ostatnią kolejką postawiłaby Holandię w koszmarnym położeniu.
Polska - Holandia/ 06.12 (wtorek), godz. 18:30
Tabela grupy B po 1. kolejce: