Mimo że zespoły z Kielc i Płocka od lat dominują na krajowym podwórku, zdecydowanie szybciej poziom piłki ręcznej rozwija się w stolicy województwa świętokrzyskiego. Nie przez przypadek żółto-biało-niebiescy wygrali Ligę Mistrzów - są przecież jedną z najlepszych drużyn w Europie. Wiśle ciągle czegoś brakuje, by zbliżyć się do odwiecznych rywali - Nafciarze potrafią walczyć w pojedynczych spotkaniach, a gdy przychodzi co do czego, raczej nie mają zbyt wiele do powiedzenia.
Mikołajkowy pojedynek w Hali Legionów pokazał jednak, że pod opieką nowego trenera płocczanie radzą sobie coraz lepiej i są w stanie nawiązać walkę z siódemką z Kielc, a nawet dyktować tempo meczu.
- To spotkanie naprawdę mogło się podobać kibicom. Na pewno było dużo emocji, fajnych sytuacji, ładnych akcji w obronie, ataku, na bramce. Było widać, że dopóki graliśmy konsekwentnie i spełnialiśmy założenia, jakie mieliśmy przed tym pojedynkiem ustalone, to było wszystko w porządku - powiedział Marcin Wichary.
Jaki był zatem główny powód porażki wicemistrzów Polski? - Musimy popracować nad tym żeby w niektórych sytuacjach emocje nas nie ponosiły i wydaje mi się, że wtedy będzie dobrze - wyjaśnił płocki bramkarz i dodał: - Gratuluję chłopakom z Kielc super zawodów, a naszej drużynie walki.
Rewanż w Płocku zapowiada się fascynująco - być może niedługo "święte wojny" będą rozgrywane na najwyższych szczeblach Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO Świetny mecz Piotra Zielińskiego przeciwko Interowi - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]