Spotkanie zaczęło się wręcz katastrofalnie dla gości. Konecczanie nie dość, że przegrywali 1:3 już po 5. minutach, to po starciu z Mateuszem Nowakiem na parkiet runął Sebastian Smołuch. Początkowo wydawało się, że lewy rozgrywający przyjezdnych zdoła podnieść się z boiska o własnych siłach i kontynuować grę, lecz niestety uraz okazał się bardzo poważny, a sam zawodnik opuścił halę na noszach i został przewieziony do szpitala z podejrzeniem urazu kręgosłupa.
KSSPR nie zamierzał się jednak poddawać. Świetnie dysponowany na linii siódmego metra był w sobotę Tomasz Napierała . Doświadczony rozgrywający stawał do rzutu karnego 8 razy i wszystkie swoje próby zamienił na bramki. To dzięki niemu podopieczni Michała Przybylskiego wyrównali, a po 12. minutach zdołali nawet objąć prowadzenie 7:6.
Krótki zryw przyjezdnych potrwał mniej więcej do końca pierwszego kwadransa. Drugie 15 minut przebiegały już pod dyktando gospodarzy, gdzie raz po raz bramkę gości dziurawił Maciej Kubisztal - tym razem z rzutów karnych, podobnie jak Napierała. Bardzo dobre zawody znów rozegrał Paweł Sar. 31-letni golkiper w trzecim meczu z rzędu wyrasta na pierwszoplanową postać swojej drużyny. Dobre zgranie ataku i obrony pozwoliło miejscowym zejść do szatni z korzystnym wynikiem (17:14).
Gracze Piotra Kroczka spokojnie budowali swoją przewagę również w drugiej odsłonie meczu. Minuty upływały, a Harcerze byli coraz bardziej pewni zwycięstwa. Swojego drugiego gola w rozgrywkach zdobył nawet Paweł Kubik - zawodnik grający głównie w defensywie. Jednakże po osiągnięciu 6 bramek różnicy miejscowi popadli w marazm w ataku. Szkoleniowiec Czuwaju poprosił o przerwę na żądanie, lecz wydawało się, iż przyniosła ona lepszy skutek dla konecczan, którzy po 50 minutach niemal doprowadzili do kontaktu (28:26).
ZOBACZ WIDEO Malarz: Kibic nie męczy się już na naszych meczach
Wtedy jednak grę na swoje barki wzięli rozgrywający przemyskiej siódemki - Paweł Stołowski i Tomasz Biernat. Wyszli oni z założenia, że nie należy rzucać na siłę, a lepszy efekt przyniosą próby techniczne. Gospodarze znów odskoczyli swoim rywalom, którzy nie mieli już sił na kolejną pogoń. Końcówka należała do Macieja Kubisztala, który najpierw celnie trafił na pustą bramkę, a potem podsumował wynik, rzucając równo z ostatnim gwizdkiem. Czuwaj wygrał 35:31 i wprawił swoich fanów w szampańskie humory przez środowym pucharowym spotkaniem przeciwko NMC Górnikowi Zabrze.
SRS Czuwaj Przemyśl - KSSPR Końskie 35:31 (17:14)
Czuwaj: Sar, Orłowski, Szczepaniec, Kijanka - Puszkarski 5, Biernat 5, Stołowski 4, Kubik 1, Bajwoluk 5, Nowak 4, Kulka 1, Kroczek 2, Trawnicki, Kubisztal 8, Macek 9
Karne: 6/7
Kary: 8 min. (Nowak - 4 min., Biernat, Bajwoluk - po 2 min.)
KSSPR: Wnuk, Szot - Jakubowski, Sękowski, Słonicki 1, Walewski 2, Pilarski, Jamioł 5, Kupis, Matyjasik, Napierała 9, Mastelarz 3, Gasin 3, Rutkowski 7, Smołuch 1
Karne: 8/8
Kary: 6 min. (Rutkowski - 4 min., Sękowski - 2 min.)
Sędziowie: Weronika Bujak, Paulina Ryczek (obie Kraśnik)
Widzów: 290