Paweł Niewrzawa zyskał w oczach Tałanta Dujszebajewa. - Przede wszystkim byłem bardzo szczęśliwy. Od razu podzieliłem się wiadomością z najbliższymi. Następnego dnia zacząłem się już przygotowywać i nie było czasu na rozmyślanie - powiedział rozgrywający Wybrzeża, który jest pierwszym zawodnikiem tego klubu w kadrze Polski od czasu, gdy gdańszczanie zdecydowali się na reaktywację piłki ręcznej pod tą nazwą.
Co ciekawe podczas meczu Wybrzeża w Kielcach, Niewrzawa rzucił również sześć bramek. Czy to wtedy mógł zostać zauważony przez trenera Dujszebajewa? - To pytanie trzeba byłoby zadać trenerowi. Na pewno chciałem się pokazać z jak najlepszej strony. Czy ten mecz był decydujący? Nie wiem, bo ja po nim zadowolony nie byłem. W ogólnym rozrachunku przegraliśmy, a to jest najważniejsze. Chciałbym, żebyśmy dążyli do tego, aby z topowymi zespołami prowadzić zacięte spotkania do 60 minuty, a nie do 30, czy 40, jak to miało miejsce na przykład z Azotami Puławy - zauważył Niewrzawa.
Jeszcze niedawno o zawodniku pochodzącym z Trójmiasta w kontekście reprezentacji Polski nikt nie myślał, bo nie miał do tego prawa. Najpierw kontuzja, a następnie zawirowania związane z chęcią rozwiązania kontraktu z Górnikiem Zabrze sprawiły, że gdy wszyscy szczypiorniści trenowali z zespołami, Paweł Niewrzawa czekał na rozwój sytuacji. Zadebiutował dopiero niedawno.
Po trzynastu miesiącach przerwy trudno wraca się na parkiet, co może odbijać się na formie. - Ja czuję, że z dnia na dzień jest o niebo lepiej. Zdrowie zaczyna dopisywać, a to jest najważniejsze. Jak szczęście będzie już po mojej stronie, to jestem dobrej myśli. Wszystko wskazuje na to, że jestem w stanie wejść z powrotem na wysokie obroty - stwierdził Paweł Niewrzawa.
ZOBACZ WIDEO Stoch i Kot po Lillehammer: w naszej drużynie jest moc (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Rozgrywający jest więc coraz ważniejszą postacią drużyny, będącej jest jedną z największych niespodzianek tego sezonu, która jakościowo prezentuje się coraz lepiej. - Jak na razie wprowadzam się w zespół. Są momenty dobre, ale są też gorsze, jak choćby z Azotami. Jakość z pewnością bierze się z ciężkich treningów i znakomitego sztabu szkoleniowego. Ja jeszcze w wielu sytuacjach nie rozumiem się z chłopakami i jestem trochę zakłopotany ze względu na małą ilość grania ze skrzydłami. Jak poprawimy te elementy, to z takich zwycięstw, jak z Piotrkowianinem możemy cieszyć się częściej - ocenił.
Czy młoda drużyna z Gdańska przy 2-3 wzmocnieniach może być gotowa na to, by walczyć z wyższe cele? - Ciężko powiedzieć, bo na dobrą sprawę wiele będzie zależało od zdrowia. Jeśli będą omijały nas dobre kontuzje, jestem dobrej myśli. Ostatni mecz, to maksymalnie 50 procent tego o czym marzymy i do czego chcemy dążyć - zakończył.