Polacy zagrali w środę w nieco zmienionym składzie niż ten, jaki w pierwszej połowie grudnia powołali trenerzy Damian Wleklak i Marcin Lijewski. W kadrze zabrakło m.in. Antoniego Łangowskiego, Mikołaja Kupca, Łukasza Rogulskiego oraz Mateusza Piechowskiego, który jeszcze przed świętami trenował z pierwszą reprezentacją.
Początek meczu należał do Polaków, którzy po dziewięciu minutach gry prowadzili 4:0. Świetnie bronił w tym okresie Mateusz Kornecki, ale mimo jego dobrej dyspozycji, Węgrzy w 15. minucie zdołali doprowadzić do remisu 5:5.
Przed przerwą Polacy powrócili na prowadzenie (12:9), lecz po zmianie stron ponowie pozwolili rywalom przejąć inicjatywę. W 36. minucie Węgrzy po raz pierwszy uzyskali jednobramkową przewagę, a chwilę później wygrywali już dwoma bramkami. Biało-Czerwoni musieli gonić wynik.
Problemy w ataku kadra pokonała dopiero w końcówce meczu. 34 sekundy przed ostatnią syreną Hubert Kornecki dał jej nawet prowadzenie 22:21, ale szybko na jego trafienie odpowiedział Balazs Szollosi. Polacy mieli jeszcze okazję na przechylenie szali zwycięstwa na swą korzyść, ale ich ostatnia akcja nie przyniosła gola.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Kraśnicki: na PGNiG zawsze można liczyć
[/color]
Łączony kiedyś z Orlen Wisłą Płock Szollosi rzucił w środę osiem bramek i był najlepszym strzelcem meczu. W polskiej drużynie najwięcej goli - pięć - zdobył Maciej Tokaj.
Towarzysko, Kielce:
Polska B - Węgry B 22:22 (12:9)
Polska B: M. Kornecki, Małecki, Foluszny - Bąk, Czuwara 2, Genda 4, Góralski 3, Kondratiuk, H. Kornecki 3, Kużdeba, Pietruszko, Prymlewicz 1, Rutkowski, Tokaj 5, Walczak 2, Wróbel 2
Karne: 4/6
Kary: 8 min.
Węgry B: Szekely 1, Hollo - Bujdoso 1, Debreczeni 1, Hedegus 1, Juhasz 1, Kemeny 1, Kiss 1, Koller 1, Kovacić, Leimeter, Lokodi 3, Olah 2, Szepesi 1, Szollosi 8, Vasko
Karne: 1/3
Kary: 16 min.
Sędziowali: Andrzej Chrzan oraz Michał Janas