MŚ 2017. Ćwierćfinały, czyli wielka szansa Węgrów i kolejny atak Kataru

Materiały prasowe / FRANCE HANDBALL 2017 / Na zdjęciu: reprezentanci Węgier w piłce ręcznej
Materiały prasowe / FRANCE HANDBALL 2017 / Na zdjęciu: reprezentanci Węgier w piłce ręcznej

Wtorkowy wieczór będzie stał pod znakiem ćwierćfinałów mistrzostw świata szczypiornistów. O swój najlepszy wynik w ostatnich latach powalczą m.in. Węgrzy i Norwegowie. Tylko w jednym ze spotkań nietrudno o wytypowanie faworyta.

Konia z rzędem temu, kto przed turniejem przewidział skład ćwierćfinalistów. Dla Niemców i Duńczyków mecz 1/8 finału miał być ledwie mocniejszym przetarciem. Faworyci, zamiast analizować grę swojego ćwierćfinałowego przeciwnika, rozbierają na czynniki pierwsze przyczyny swoich porażek. A piękny sen ich pogromców trwa.

Węgierscy kibice, tak zakochani w piłce ręcznej, powoli zapominali jak smakują reprezentacyjne sukcesy. Od 2012 roku i igrzysk w Londynie (czwarte miejsce), Madziarzy kończyli rywalizację, gdy najmocniejsi tak naprawdę dopiero się rozkręcali. Nie pojechali na igrzyska do Rio, poprzednie mistrzostwa świata także oglądali w telewizji. Generację wielkiego Laszlo Nagy'ego spisywano na straty. Przedwcześnie.

Mieszanka wybuchowa doświadczenia z młodością wyrzuciła Duńczyków z francuskich parkietów i w spotkaniu o półfinał zmierzy się z Norwegami. Dla takich zawodników jak Nagy czy Gergely Harsanyi to jedna z ostatnich (ostatnia?) szans na medal wielkiego turnieju. Z tym, że Madziarzy faworytem ćwierćfinału raczej nie będą. Po latach w cieniu pań, Norwegowie doszlusowali do czołówki. Młode wilki, wsparte cwanym lisem Bjarte Myrholem, prezentują się znakomicie i na wyciągnięcie ręki mają pierwszy w historii awans do półfinału mistrzostw świata.

Etykiety czarnego konia chcą pozbyć się Słoweńcy. Niemal zawsze wskazywani jako zespół, który może namieszać. Przeważnie (czytaj prawie zawsze) kończyło się fiaskiem. Do Francji przyjechali bez Urosa Zormana i Deana Bombaca, a mogą wyjechać z najlepszym wynikiem od MŚ w 2013 roku (czwarte miejsce). Katarczycy, ich rywale, odrodzili się po grupowych klęskach i odprawili Niemców z kwitkiem. Jeżeli trener Valero Rivera, nawet bez Zarko Markovicia, wprowadzi podopiecznych do półfinału, to szejkowie powinni postawić mu pomnik ze złota. Z katastrofalnie grającej reprezentacji, ponownie uczynił zespół z medalowymi aspiracjami.

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem

Zbyt wiele zmieniać nie musiał za to Didier Dinart. Francuzi, maszyna do wygrywania, demoluje oponentów, ale ćwierćfinał ze Szwedami nie będzie meczem z serii lekkich, łatwych i przyjemnych. Odmłodzona wersja Trzech Koron w 1/8 finału zmiotła Białorusinów z powierzchni parkietu. Rozmiar wygranej (41:22) zaskoczył pewnie nawet samych Szwedów. Jedyne, co można zarzucić Skandynawom, to w większości niedoświadczona druga linia, która nawet z Jimem Gottfridssonem i Lukasem Nilssonem ma się nijak do francuskich armat.

Na koniec parę słów o hicie, który hitem może być tylko z nazwy. Hiszpanie i Chorwaci może nie rozczarowują, ale po ich postawie spodziewano się znacznie więcej. Po świetnych meczach w grupie, mecz 1/8 finału z Brazylią okazał się mordęgą dla Hiszpanów. Męczyli się także ich najbliżsi rywale. Gdyby naprzeciwko Chorwatów stał zespół silniejszy, a przede wszystkim bardziej opanowany niż Egipcjanie, to Hrvatska pakowałaby walizki. W ćwierćfinale tak słabe występy już nie przystają. Zwłaszcza faworytom.

Ćwierćfinały MŚ 2017 (24.01):

Norwegia - Węgry, godz. 17.00

Francja - Szwecja, godz. 19.00

Słowenia - Katar, godz. 20.45

Hiszpania - Chorwacja, godz. 20.45

Komentarze (0)