Mistrzostwa świata, czyli turniej ludzi zmęczonych

PAP/EPA / PAP/EPA/IAN LANGSDON / Na zdjęciu: Mikkel Hansen
PAP/EPA / PAP/EPA/IAN LANGSDON / Na zdjęciu: Mikkel Hansen

Mistrzostwa świata w roku poolimpijskim są najtrudniejszym turniejem w piłce ręcznej. To zawody ludzi zmęczonych. Gwiazdy oddychają rękawami i sensacjom trudno się dziwić. Dwóch medalistów z Rio de Janeiro w turnieju już nie ma.

W tym artykule dowiesz się o:

Za najlepszymi zawodnikami globu miesiące obciążeń ekstremalnych. Uwe Gensheimer od czerwca rozegrał pięćdziesiąt dwa mecze, Mikkel Hansen jedno mniej. Obu "pięćdziesiątka" stuknęła już podczas mistrzostw świata i w obu przypadkach na 1/8 finału licznik się zatrzymał.

W Polsce mają łatwiej

Na początku stycznia trzy największe gwiazdy Paris Saint-Germain HB - także Nikolę Karabaticia - wziął na spytki Jerome le Fauconnier z "L'Equipe". Wszyscy byli zgodni: kalendarz międzynarodowych rozgrywek to żart. Mistrzowie Francji po igrzyskach olimpijskich nie mieli chwili oddechu, bo już na początku września przyszło im rywalizować Super Globe. I parkiet bez przerwy przemierzają do dziś.

- Od pewnego czasu mówmy, że jest ciężko, że meczów rozgrywamy za dużo. A oni dokładają nam ich jeszcze więcej - dorzuca Karabatić. - Liczba zespołów w fazie grupowej Ligi Mistrzów została przecież powiększona, a władze francuskiej piłki ręcznej postanowiły nam jeszcze dorzucić Puchar Ligi.

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: z Ewą Piątkowską już nigdy się nie pogodzimy

Dla zawodników występujących we Francji i Niemczech obecny kalendarz to koszmar. To ligi, w których nie ma łatwych meczów, a każda wpadka może drogo kosztować. - Takie kluby jak Vive Tauron Kielce czy FC Barcelona mają łatwiej, bo choć na europejskiej arenie rywalizują w grupach śmierci, to przynajmniej na krajowym podwórku mają łatwiej - zauważa Gensheimer.

Kadra kadrze nierówna

Selekcjoner Duńczyków Gudmundur Gudmundsson zabrał na MŚ jedenastu zawodników występujących na co dzień w Bundeslidze lub LNH; dziesięciu z nich w sierpniu zdobyło złoty medal igrzysk olimpijskich. Podobny problem mieli Niemcy. Z ich szesnastoosobowego składu w Rio było jedenastu graczy, a jesienią tylko jeden z nich występował w lidze innej niż francuska i niemiecka - to Tobias Reichmann z Vive Tauronu Kielce.

Jak na tym tle prezentują się składy ćwierćfinalistów? Norwegów, Hiszpanów ani Węgrów na igrzyskach olimpijskich nie było, wszyscy zawodnicy Kataru występują na co dzień poza Europą, Słoweńcy mają dwóch zawodników w Montpellier Agglomeration i jednego w Magdeburgu.

Szwedzi w dwóch najlepszych ligach Europy mają ośmiu graczy, Chorwaci sześciu. Warto też pamiętać, że obie walkę na igrzyskach olimpijskich zakończyły stosunkowo wcześnie, bo pierwsi odpadli w grupie, a drudzy w ćwierćfinale. Spośród prawdziwych stachanowców wybronili się tylko goszczący turniej Francuzi, w ich przypadku selekcjoner Didier Dinart strategię zarządzania zasobami ludzkimi musiał jednak wynieść na wyższy poziom.

Mistrzowie świata dzięki bezbłędnemu startowi w ostatnim spotkaniu fazy grupowej grali o pietruszkę, trener mógł więc dać odpocząć gwiazdom. I jeśli Francuzi sięgną po puchar, to właśnie widok siedzącego na ławce w meczu z Polską Karabaticia będzie z symboli sukcesu. Gwiazdor podczas pierwszych pięciu spotkań spędził na parkiecie tylko dwie i pół godziny, by na kluczowe mecze zachować jak najwięcej sił.

Kalendarz do wymiany

- Zawodnicy to nie roboty, a sezon poolimpijski jest szalenie trudny. Sam pamiętam, jak wykończony wróciłem do klubu z Pekinu i szybko doznałem kontuzji - przyznawał kilka tygodni temu w rozmowie z WP SportoweFakty były reprezentant Polski Artur Siódmiak.

Dzisiejsze gwiazdy też nie mają wątpliwości: terminarz międzynarodowych rozgrywek jest do wymiany. Problem to znalezienie salomonowego rozwiązania. - Nasz sport musi być eksponowany, zmniejszenie liczby wielkich turniejów nie wchodzi więc w grę - przyznaje Karabatić. Dodanie kolejnego - bo IHF marzy się Puchar Federacji z udziałem najlepszych reprezentacji globu - byłoby już jednak strzałem w kolano. - To jakiś żart - nie owija w bawełnę Hansen.

A Gensheimer dodaje, że w Niemczech próbowano założyć stowarzyszenie zdolne do negocjacji z międzynarodowymi instytucjami, ale nie wszystkie kluby chcą mówić jednym głosem.

Po zakończeniu mistrzostw świata stachanowcy wrócą więc do pracy. Tych z Francji i Niemiec do końca sezonu czeka jeszcze około trzydziestu meczów.

Źródło artykułu: