Iso Sluijters. Holenderska strzelba odpaliła w Zabrzu

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Hiszpańska klątwa

Szybko przekonał się, że życie holenderskiego szczypiornisty nie będzie usłane różami. Jako nastolatek rozpoczął tułaczkę za chlebem. W rodzimych rozgrywkach, gdzie brakuje pieniędzy niemal na każdym kroku, nie miał już możliwości rozwoju. 19-latkiem, zdecydowanie przerastającym kolegów, zainteresował się hiszpański klub Alcobendas. Typowy zespół balansujący na granicy pierwszej i drugiej ligi, ze słynnym Rafelem Guijosą na ławce trenerskiej.

- Niemal wszystko wywróciło się do góry nogami. Wtedy tak naprawdę nie wiedziałem, na czym polega gra w profesjonalnej lidze. Do tego bariera językowa. Na początku prawie nic nie rozumiałem. Było trudno, ale bardzo cieszyłem się, że w wieku 19 lat pojawiła się przede mną wielka szansa - wyjaśnia.

Został rzucony na głęboką wodę. Jako jedyny prawy rozgrywający w klubie spędzał na parkiecie sporo minut. Jego drużyna przegrywała mecz za meczem, ale kwestie sportowe zeszły na dalszy plan. Podobnie jak większość hiszpańskich klubów, Alcobendas ledwo wiązał koniec z końcem.

- Działacze nie mieli środków, by utrzymać zespół i w połowie sezonu musiałem szukać pracodawcy. Przeniosłem się do 2. Bundesligi, do HC Erlangen - przypomina.

W Hiszpanii o nim nie zapomnieli. Po Sluijtersa wkrótce zgłosił się niedawny triumfator Ligi Mistrzów, Portland San Antonio. - Podpisałem dwuletni kontrakt, nie zdołałem go jednak wypełnić. Jakżeby inaczej, znowu problemy finansowe. Po roku rozwiązałem umowę - tłumaczy.

- Zostałem na lodzie. Bardzo późno poinformowali nas, że rozwiązują zespół. Mogłem jedynie wrócić do Holandii. Byle tylko grać. Na szczęście odezwało się norweskie Elverum - dodaje.

W pogoni za marzeniami

W ojczyźnie wielkich narciarzy trafił pod skrzydła Christiana Bergego. Jednego z najlepszych szkoleniowców, z którymi miał styczność. Aktualny selekcjoner Norwegów doprowadził Elverum, ze Sluijtersem w składzie, do mistrzostwa kraju. - To był znakomity czas w mojej karierze. Być może najlepszy jak do tej pory - wspomina z sentymentem. Gdy jednak na stole pojawiła się oferta z Niemiec, nawet się nie zastanawiał.

- Zawsze chciałem grać w Bundeslidze i dążyłem do realizacji tego celu. Dlatego, pomimo świetnego okresu w Elverum, ponownie wybrałem Niemcy. Próbowaliśmy dwukrotnie z TV Emsdetten, nie udało się - wspomina.

Sluijters ma jeszcze jedno marzenie - zagrać z reprezentacją na wielkim turnieju. Oranje ostatni raz na mistrzostwa świata zakwalifikowali się w... 1961 roku. Kadra wprawdzie opiera się na nazwiskach znanych z Bundesligi (Fabian van Olphen, Jeffrey Boomhouwer), ale męska drużyna narodowa wciąż pozostaje ubogim krewnym szczypiornistek, wicemistrzyń świata.

- Kobieca reprezentacja wykonała świetną robotę dla popularyzacji piłki ręcznej w Holandii. Niestety, mężczyźni nigdy nie otrzymywali odpowiedniego wsparcia. Nie mieliśmy środków na przygotowania, zresztą ten problem do tej pory nie zniknął. Ze względu na brak pieniędzy nasze zgrupowania trwają krótko. W kadrze pojawiło się kilku ciekawych graczy, ale nie wiem, czy to wystarczy. Awans pozostaje odległą perspektywą - stwierdza ze smutkiem.

Marcin Górczyński 

Czy Iso Sluijters to najlepszy transfer NMC Górnika Zabrze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×