Szkoleniowiec nie musiał tłumaczyć swoim zawodnikom, by podeszli do meczu maksymalnie skoncentrowani. W pierwszej rundzie MMTS przez całe spotkanie w Piotrkowie gonił wynik i dopiero znakomita końcówka, a potem więcej zimnej krwi w dogrywce zadecydowało o sukcesie zawodników Patryka Rombla.
W Kwidzynie thrillera nie było, choć trzeba oddać, że gracze Piotrkowianina Piotrków Trybunalski nie położyli się przed gospodarzami na parkiecie. - Zagrali bardzo ambitnie i stwarzali sporo problemów. Niestety, po raz kolejny przytrafił się nam przestój. Przy stanie 17:12, zamiast wykorzystać okazje, popełnialiśmy błędy, pojawiła się niedokładność i daliśmy rywalowi szansę, by nas dogonił. W pewnym momencie Piotrkowianin wyszedł nawet na jednobramkowe prowadzenie. W końcówce szalę przeważyło nasze doświadczenie - podsumowuje spotkanie trener Patryk Rombel.
Wśród graczy beniaminka najwięcej problemów kwidzyńskim obrońcom sprawiał Adam Pacześny, przed lata obrotowy MMTS-u. - Ich współpraca z kołem wyglądała bardzo dobrze i parę razy nas skarcili - chwali Piotrkowianina szkoleniowiec z Kwidzyna.
W spotkaniu 20. kolejki sporo minut od opiekuna drużyny dostał Tomasz Klinger. Rozgrywający, jeden z największych pechowców sezonu w drużynie MMTS-u, w ostatnich miesiącach nie pojawiał się na parkiecie zbyt często. Najpierw leczył uraz łokcia, a gdy wrócił do gry, to w meczu z KPR RC Legionowo otrzymał niebieską kartkę. Komisja Ligi zawiesiła go na dwa spotkania.
- Tomek nie mógł się doczekać powrotu na parkiet. Chciał dołożyć cegiełkę do naszej gry. Jestem zadowolony, że powiększa mi się pole manewru - podkreśla Patryk Rombel.
ZOBACZ WIDEO Hit Serie A dla Napoli! Zobacz skrót meczu AS Roma - SSC Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN]
Czy MMTS Kwidzyn awansuje do półfinału PGNiG Superligi? 
