NMC Górnik - KPR RC. Jak trwoga, to do Marka Daćki

Materiały prasowe / GÓRNIK ZABRZE / PGNiG SUPERLIGA
Materiały prasowe / GÓRNIK ZABRZE / PGNiG SUPERLIGA

Sukces NMC Górnika Zabrze rodził się w bólach. Głównie dzięki skuteczności Marka Daćki, drużyna ze Śląska w 22. kolejce PGNiG Superligi pokonała KPR RC Legionowo 31:27.

Zabrzanie gonili za uciekającym króliczkiem (czytaj Gwardią Opole). Przed 22. kolejką PGNiG Superligi Górnicy tracili trzy oczka do trzeciej lokaty w grupie pomarańczowej, gwarantującej fazę play-off. W gorszym położeniu znajdował się KPR RC Legionowo. Na zawodników Roberta Lisa, aktualnie piątych wśród Granatowych, mocno naciskała szczecińska Pogoń i zdobycz z Zabrza mogłaby okazać się kluczowa w walce o ostatnie miejsce w barażach o play-off.

Choć legionowianie przyjechali na Śląsk w zaledwie 11-osobowym składzie, to nie wywiesili białej flagi wraz z pierwszym gwizdkiem. Nie zniechęcili ich ani świetny Mateusz Kornecki (który to już raz w 2017 roku?), ani Michał Adamuszek i Marek Daćko w środku obrony, strzegący Tomasza Kasprzaka. Metodą prób i błędów Kamil Ciok z Michałem Prątnickim znaleźli sposób na defensorów Górnika.

Identyczny kierunek obrali gospodarze. Chwila nieuwagi kończyła się bramką Daćki, a właściwie to całym workiem goli. Na więcej zabrzanom nie pozwolił golkiper KPR-u Mikołaj Krekora i... sami Górnicy.

Zawodnicy Ryszarda Skutnika niemiłosiernie męczyli się w ataku. Najlepszym argumentem na potwierdzenie tej tezy niech będzie dorobek Daćki - sześć bramek z 12 goli całego zespołu w pierwszej połowie. Oprócz dobrej współpracy na linii rozgrywający - kołowy, zabrzanie nie mieli nic więcej do zaoferowania. Do 24 minuty prosta taktyka wystarczyła na KPR (12:9). Przed przerwą kibice przy Wolności przecierali jednak oczy ze zdumienia. Gospodarze stracili sześć bramek z rzędu (w tym trzy przy podwójnym wykluczeniu), nie powiększając już swojego dorobku (12:15).

ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze

W szatni musiało być gorąco, bowiem do gry wrócił inny Górnik. Bardziej skoncentrowany, mocno stojący na nogach w obronie. Wszystko schodzi jednak na dalszy plan, gdy pod lupę weźmie się Daćkę. Obrotowy po 40 minutach miał na koncie 12 (!) goli i zmierzał po rekord sezonu, a jego zespół po zwycięstwo (21:20).

Czym mógł odpowiedzieć KPR? Oczywiście Witalijem Titowem. Lider klasyfikacji snajperów, wcześniej niewidoczny, po przerwie wziął na siebie odpowiedzialność. Znakomicie grał zwodem, odpalał z drugiej linii, ale z czasem zabrakło mu prądu. Zresztą jak wszystkim legionowianom (poza świetnym Krekorą w bramce).

Dobre ustawienie Górników w obronie wymuszało błędy na rywalach, w razie czego między słupkami czekał rozgrzany na dobre Martin Galia. Bezkompromisowo przedzierał się Maciej Tokaj, w kontrach nie mylił Bartłomiej Tomczak i siódemka ze Śląska odzyskała kontrolę nad meczem. Na moment wróciła nadzieja dla KPR-u (bramka Damiana Sulińskiego na 29:26), ale Aleksandr Tatarincew zadał decydujący cios na 90 sekund przed syreną.

Marcin Górczyński z Zabrza

PGNiG Superliga (22. kolejka):

NMC Górnik Zabrze - KPR RC Legionowo 31:27 (12:15)

NMC Górnik: Kornecki, Galia - Daćko 14/4, Sluijters 1, Tomczak 4, Kryński, Piątek, Buszkow 2, Tatarincew 3, Gliński 1, Tokaj 3, Ścigaj 3, Adamuszek
Kary: 6 min. (Adamuszek, Tatarincew, Buszkow - po 2 min.)

KPR: Stojković, Krekora - Ignasiak, Prątnicki 5, Mochocki 1, Suliński 2, Kasprzak 6, Titow 9/2, Brinovec, Ciok 3, Gumiński
Kary: 8 min. (Mochocki, Suliński, Kasprzak, Gumiński - po 2 min.)

Sędziowie: Andrzej Chrzan, Michał Janas (Tarnów)

Źródło artykułu: