Turniej towarzyski w Gdańsku nie rozpoczął się po myśli szczypiornistek reprezentacji Polski. Prawdziwym dreszczowcem była ich konfrontacja z Białorusinkami, które miały więcej szczęścia w końcówce i zwyciężyły jedną bramką. Sytuację Biało-Czerwonych skomplikowała groźnie wyglądająca kontuzja Moniki Kobylińskiej, która po upadku w 8. minucie meczu nie pojawiła się już na parkiecie.
- To była kluczowa sprawa dla naszej obrony i ataku. Ona podkręciła nogę, a my nie mamy alternatyw spośród leworęcznych zawodniczek na prawym rozegraniu. W dużej mierze wpłynęło to na przebieg spotkania - uznał trener Leszek Krowicki.
Kolejnym przeciwnikiem Polek będzie reprezentacja Ukrainy, która w piątek uległa Słowaczkom 25:28. Nasze reprezentantki będą musiały zwrócić szczególną uwagę na Wiktorię Borszczenko, która w pierwszym meczu turnieju aż ośmiokrotnie wpisała się na listę strzelczyń. Do mocnych punktów ukraińskiej ekipy należy także Jelizawieta Hiljazetdinkowa, której postawa w bramce nastręczyła Słowaczkom sporo problemów.
O sytuację w polskiej bramce trener Krowicki nie musi się martwić. Pierwsze spotkanie w Gdańsku fantastycznie rozpoczęła Weronika Kordowiecka, w drugiej połowie pomiędzy słupkami dobrze spisywała się także Adrianna Płaczek, a przecież do dyspozycji selekcjoner ma jeszcze doświadczoną Weronikę Gawlik.
Spotkanie z Ukrainą rozpocznie się o 18:00. Wcześniej, o 16:00 szczypiornistki reprezentacji Słowacji zmierzą się z Białorusinkami.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie