Dwa oblicza Lwów, dobry występ Polaków

W ćwierćfinale Ligi Mistrzów Chehovskie Medvedi podejmowały we własnej hali zespół Rhein-Neckar Lowen, w którym występuje czterech Polaków. I choć mówiło się, że to najlepsze losowanie dla Niemców, jakie mogło być, nikt nie oczekiwał, że wyeliminowanie Rosjan będzie łatwym zadaniem.

Zawodnicy Lwów musieli być bardzo zmęczeni długą podróżą, bo to, co zaprezentowali w pierwszym kwadransie gry można śmiało nazwać kompromitacją. Seryjnie popełniane błędy techniczne, niecelne podania i niewymuszone straty piłki były z zimną krwią wykorzystywane przez gospodarzy, wyprowadzających kontry jedna za drugą. Tylko dzięki dobrej postawie w bramce Sławomira Szmala goście przegrywali w 10. minucie "tylko" 3:10. Niedźwiedzie całkowicie unieszkodliwili oba skrajne rozegrania Lwów, na których od pierwszych minut występowali Mariusz Jurasik i Karol Bielecki. RNL grało chaotycznie, a zdobywane bramki częściej były efektem przypadku niż składnej akcji.

Niedźwiedzie w ataku pozycyjnym także nie prezentowały wysoko zaawansowanej technicznie piłki, ale rzuty z drugiej linii Konstantina Igropulo i Alexeya Kamanina mocno napsuły krwi Szmalowi, który co i rusz pokrzykiwał na słabo spisującą się obronę. W 13. minucie na parkiecie pojawił się Grzegorz Tkaczyk, który zastąpił słabiej spisującego się Gudjona Valura Sigurdssona. Polak od razu zdobył gola i tym samym dał swoim kolegom sygnał do odrabiania strat. Z biegiem czasu gra się nieco wyrównała, trafiać zaczął Bielecki, chociaż kilkakrotnie wcześniej przegrał rywalizację z Olegiem Gramsem. Bardziej aktywny zaczął być także Jurasik, który widząc nieporadność kolegów, postanowił wziąć ciężar gry na siebie. Lwom udało się zniwelować nieco straty, ale na przerwę schodzili przegrywając 12:16.

Przerwa w grze chyba dobrze zrobiła zawodnikom RNL, bo od początku drugiej części prezentowali się dużo lepiej. Miało to swój początek w znakomitych interwencjach Szmala, po których Lwy wyprowadzały szybkie kontry. Do tego doszły skuteczne rzuty Jurasika i prowadzenie gospodarzy zaczęło szybko topnieć. Z drugiej strony jednak nadal nie do upilnowania był Igropulo, ale z biegiem czasu widać było, że powoli opada z sił. W 42. minucie Sergej Harbok zdobył bramkę kontaktową, jednak kolejne błędy w ataku pozwoliły ponownie odskoczyć Niedźwiedziom na trzy gole. Niedługo później Szmal obronił drugiego karnego w tym spotkaniu, co wydawać się mogło, że będzie punktem zwrotnym pojedynku. W kolejnej akcji trafił Sigurdsson, a w 21. minucie Jurasik doprowadził do remisu 27:27. Końcówka meczu należała jednak do Rosjan. Mocna i agresywna obrona gospodarzy sprawiała coraz więcej trudności Lwom. Na dwie minuty przed końcem Niedźwiedzie zagrali efektowną wrzutkę, po której trafił Timur Dibirov. W ostatnich sekundach wynik na 33:31 dla gospodarzy wkrętką ustalił Jurasik.

Lwy w tym spotkaniu pokazały swoje dwa oblicza, bowiem Niedźwiedzie, mimo zasłużonej wygranej, były jak najbardziej do pokonania. Piątego kwietnia rewanż w Europahalle Karlsruhe wyłoni półfinalistę tegorocznej Ligi Mistrzów.

Chehovskie Medvedi - Rhein-Neckar Lowen 33:31 (16:12)

Najwięcej bramek:

Chehovskie Medvedi: Igropulo 10, Evdokimov 6, Kovalev 5, Dibirov 5

Rhein-Neckar Lowen: Jurasik 7, Sigurdsson 7, Bielecki 5, Tkaczyk 4

Źródło artykułu: