Zawodnicy Lwów musieli być bardzo zmęczeni długą podróżą, bo to, co zaprezentowali w pierwszym kwadransie gry można śmiało nazwać kompromitacją. Seryjnie popełniane błędy techniczne, niecelne podania i niewymuszone straty piłki były z zimną krwią wykorzystywane przez gospodarzy, wyprowadzających kontry jedna za drugą. Tylko dzięki dobrej postawie w bramce Sławomira Szmala goście przegrywali w 10. minucie "tylko" 3:10. Niedźwiedzie całkowicie unieszkodliwili oba skrajne rozegrania Lwów, na których od pierwszych minut występowali Mariusz Jurasik i Karol Bielecki. RNL grało chaotycznie, a zdobywane bramki częściej były efektem przypadku niż składnej akcji.
Niedźwiedzie w ataku pozycyjnym także nie prezentowały wysoko zaawansowanej technicznie piłki, ale rzuty z drugiej linii Konstantina Igropulo i Alexeya Kamanina mocno napsuły krwi Szmalowi, który co i rusz pokrzykiwał na słabo spisującą się obronę. W 13. minucie na parkiecie pojawił się Grzegorz Tkaczyk, który zastąpił słabiej spisującego się Gudjona Valura Sigurdssona. Polak od razu zdobył gola i tym samym dał swoim kolegom sygnał do odrabiania strat. Z biegiem czasu gra się nieco wyrównała, trafiać zaczął Bielecki, chociaż kilkakrotnie wcześniej przegrał rywalizację z Olegiem Gramsem. Bardziej aktywny zaczął być także Jurasik, który widząc nieporadność kolegów, postanowił wziąć ciężar gry na siebie. Lwom udało się zniwelować nieco straty, ale na przerwę schodzili przegrywając 12:16.
Przerwa w grze chyba dobrze zrobiła zawodnikom RNL, bo od początku drugiej części prezentowali się dużo lepiej. Miało to swój początek w znakomitych interwencjach Szmala, po których Lwy wyprowadzały szybkie kontry. Do tego doszły skuteczne rzuty Jurasika i prowadzenie gospodarzy zaczęło szybko topnieć. Z drugiej strony jednak nadal nie do upilnowania był Igropulo, ale z biegiem czasu widać było, że powoli opada z sił. W 42. minucie Sergej Harbok zdobył bramkę kontaktową, jednak kolejne błędy w ataku pozwoliły ponownie odskoczyć Niedźwiedziom na trzy gole. Niedługo później Szmal obronił drugiego karnego w tym spotkaniu, co wydawać się mogło, że będzie punktem zwrotnym pojedynku. W kolejnej akcji trafił Sigurdsson, a w 21. minucie Jurasik doprowadził do remisu 27:27. Końcówka meczu należała jednak do Rosjan. Mocna i agresywna obrona gospodarzy sprawiała coraz więcej trudności Lwom. Na dwie minuty przed końcem Niedźwiedzie zagrali efektowną wrzutkę, po której trafił Timur Dibirov. W ostatnich sekundach wynik na 33:31 dla gospodarzy wkrętką ustalił Jurasik.
Lwy w tym spotkaniu pokazały swoje dwa oblicza, bowiem Niedźwiedzie, mimo zasłużonej wygranej, były jak najbardziej do pokonania. Piątego kwietnia rewanż w Europahalle Karlsruhe wyłoni półfinalistę tegorocznej Ligi Mistrzów.
Chehovskie Medvedi - Rhein-Neckar Lowen 33:31 (16:12)
Najwięcej bramek:
Chehovskie Medvedi: Igropulo 10, Evdokimov 6, Kovalev 5, Dibirov 5
Rhein-Neckar Lowen: Jurasik 7, Sigurdsson 7, Bielecki 5, Tkaczyk 4