Pierwszy z nich ma 22 lata, mierzy ponad 200 cm wzrostu i gra dla Vardaru Skopje, obecnie jednej z najlepszych drużyn Europy. Drugi jest o dwa lata starszy, broni bramki szwedzkiego IFK Kristianstad. Jesienią o jego zatrudnienie walczyło pół Europy i koniec końców od lipca będzie grał już w Bundeslidze.
Obaj przez następną dekadę mieli być filarami reprezentacji Czarnogóry. Na to liczyli szefowie federacji i przede wszystkim kibice na Bałkanach. Borozan i Simić mają jednak inne plany.
- Zawodnicy przysłali do trenera i prezesa federacji listy, w których poinformowali, że nie będą dłużej występować dla Czarnogóry, ponieważ mają oferty z innych krajów - przekazała Czarnogórska Federacja Piłki Ręcznej.
Sprawa jest absurdalna i chyba w żadnym innym sporcie zespołowym poza piłką ręczną nie miałaby prawa się wydarzyć. W szczypiorniaku to jednak norma, bo zezwalają na to przepisy Międzynarodowe Federacji Piłki Ręcznej. Warunek jest jeden - jeśli zawodnik zagrał w jednej drużynie, to by wystąpić w kolejnej, musi odbyć dwuletnie zawieszenie.
ZOBACZ WIDEO: Siedziała w więzieniu, poniżała rywalki. Teraz zmierzy się z polską mistrzynią
W ostatnich latach takich przykładów było bez liku, a tym najgłośniejszym była stworzona za ogromne pieniądze reprezentacja Kataru, która na mistrzostwach świata we "własnym" kraju miała zdobyć medal. I zdobyła, srebrny, drogę do finału torując sobie przy pomocy kuriozalnych decyzji sędziów.
W tamtym zespole występowało trzech Czarnogórców - Goran Stojanović, Żarko Marković i Jovo Damjanović. Czy Borozan i Simić podążą ich drogą? Niewykluczone, bo gra dla Kataru wiąże się ze znacznym poprawieniem stanu konta bankowego. Czarnogórskie media podają jednak, że oprócz Kataru duet szczypiornistów z chęcią zatrudnią Macedończycy lub Słoweńcy.
W związku z zawieszeniem, Borozan nie będzie mógł prędko zadebiutować w nowej drużynie. 22-latek grał dla Czarnogóry jest w listopadzie 2016 roku, więc na debiut poczeka co najmniej do końca 2018 roku. Simić z kolei nie występuje w reprezentacji już od trzech lat, więc formalnie może zagrać w nowej kadrze nawet dziś.
Sprawa Czarnogórców wychodzi na jaw niecałe dwa tygodnie po tym, jak "Echo dnia" podało informację, że występujący w Vive Tauronie Kielce ich rodak, Branko Vujović, stara się o polskie obywatelstwo i mógłby zagrać w naszej kadrze.
Decyzję Borozana i Simicia akceptuje krajowa federacja, bo tak naprawdę jest bezsilna wobec międzynarodowych przepisów. Nie odmówiła sobie jednak, by wbić szpilkę obu zawodnikom. - To ich osobisty wybór. Życzymy im sukcesów w dalszej karierze. Bronienie barw Czarnogóry zostawmy tym, którzy naprawdę mają Czarnogórę w sercach - pisze w oficjalnym oświadczeniu.