Aleksandra Zych: Chcę troszeczkę przekraczać granice na każdym treningu

PAP / Tomasz Waszczuk
PAP / Tomasz Waszczuk

Za Aleksandrą Zych trudne miesiące. Na szczęście reprezentantka Polski wróciła już po kontuzji i ma za sobą pierwsze spotkania, w tym wygrany 25:23 mecz z Olimpią-Beskid Nowy Sącz.

Aleksandra Zych wróciła po długiej kontuzji do grania. - Fizycznie czuję się w porządku, jednak nie mam pełnej sprawności w ręce. Nie mogę rzucać z całej siły. Od kontuzji minęło pół roku i był to minimalny okres czasu, by wrócić. Niestety Monika Kobylińska doznała kontuzji i musiałam wyjść na boisko. Mogę grać w obronie, w kontrze, to czasem i zagram w ataku. Mój rzut nie jest jednak taki, jaki chciałabym - powiedziała reprezentantka Polski i szczypiornistka Vistalu Gdynia.

Ile zawodniczka daje sobie czasu do tego, by wrócić do optymalnego poziomu? - Nie wytyczam sobie żadnej granicy, aby wrócić. Na każdym treningu chcę troszeczkę ją przekraczać. Muszę dostać też zielone światło od lekarzy i fizjoterapeutów z Rehasportu. Wszystko jest tu złożoną decyzją i na nic się nie spinam - stwierdziła.

W starciu z Olimpią-Beskid Nowy Sącz rozgrywającą musiała kusić perspektywa rzutu i zdobycia ważnej bramki dla drużyny. - Kusiło mnie strasznie. Niestety kontuzje nie omijają naszej drużyny i jak pokazał mecz, po sześciobramkowym zwycięstwie z Metraco Zagłębiem, walczyłyśmy z Olimpią-Beskid. Nie jest tak, że zlekceważyłyśmy przeciwnika. Takie mecze się zdarzają. Ja się cieszę z tego, że zostały punkty. Walczymy dalej - zapowiedziała Aleksandra Zych.

W pewnym momencie ostatni zespół tabeli prowadził nawet różnicą pięciu trafień. - Nie mam pojęcia co się stało. Na analizę tego meczu przyjdzie jeszcze czas. Mogę tylko wykluczyć, że zlekceważyłyśmy Olimpię-Beskid, bo słyszałam takie podpowiedzi z trybun. Na pewno tak nie było. Nasz statystyk wszystko pooblicza i wszystkiego dowiemy się w poniedziałek - dodała Zych.

Już w środę Vistal zagra w meczu Pucharu Polski z Metraco Zagłębiem. - To bardzo ciężki teren. Mamy sześć bramek zaliczki i mam nadzieję, że będzie to wystarczające. Musimy ochłonąć i przeanalizować sobotnie spotkanie - podkreśliła Aleksandra Zych.

Wiadomo już, że w przyszłym sezonie w gdyńskim zespole nie będzie grała Monika Kobylińska. Dotychczas to właśnie w Vistalu była największa konkurencja na prawym rozegraniu. - Ja źle nie wspominam czasu z Moniką, bo była to sportowa, zdrowa rywalizacja. Uzupełniałyśmy się i śmiem powiedzieć, że miałyśmy najlepiej obstawioną prawą połówkę w Polsce. Może jest to mało skromne, ale tak mi się wydaje. Z Kobi bardzo dobrze mi się współpracowało i trzymam za nią kciuki w Niemczech. Nie jest jednak powiedziane na sto procent, że zostaję w Vistalu. Jak będę grała nadal w gdyńskim klubie, zrobię wszystko by nie zawieźć kibiców, sztabu szkoleniowego i prezesów. Gdy mnie tu nie będzie, dam z siebie wszystko zagranicą. Z Moniką Kobylińską mogę się dalej widywać na zgrupowaniach kadry, więc i ta współpraca będzie trwała - podsumowała Aleksandra Zych.

ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła: Kamil Stoch oddał rewelacyjny skok. To po prostu mistrzostwo świata!

Komentarze (0)