Agnieszka Leśniak: Nie jesteśmy dziewczynkami do bicia

WP SportoweFakty / Michał Dominik
WP SportoweFakty / Michał Dominik

Olimpia-Beskid Nowy Sącz była bliska sprawienia sensacji i pokonania w Gdyni Vistalu. Porażka 23:25 w meczu PGNiG Superligi bolała, jednak Agnieszka Leśniak podkreśliła, że tak bohaterska postawa powinna zaprocentować przed kluczowymi spotkaniami.

Zawodniczki Olimpii-Beskidu Nowy Sącz były bliskie osiągnięcia czegoś wyjątkowego w Gdyni. - Nie miałyśmy nic do stracenia. Zagrałyśmy na luzie, ale każda na sto procent swoich możliwości starała się zrobić co w naszych siłach. Wiem, że jest nas mało i nie mamy pomocy z ławki. Nikt za nas nie wejdzie, więc musimy zrobić wszystko, by pomóc drużynie. Nie miałyśmy nic do stracenia i grałyśmy na maksa - powiedziała Agnieszka Leśniak.

Po zakończonym spotkaniu z Vistalem Gdynia, u przyjezdnych pojawiły się łzy. - Mam świadomość, że na pewno to zaprocentuje przed trzecią i czwartą rundą. Doda nam pewności siebie, bo nie pierwszy raz pokazałyśmy, że potrafimy zagrać jak równy z równym - i to z liderem tabeli. Szkoda końcówki meczu, będzie to bolało przez długi czas, ale brawa dla całego zespołu i oby tak dalej - stwierdziła Leśniak.

Skoro Olimpia-Beskid potrafiła tak dobrze zagrać przeciwko Vistalowi, żaden zespół z dolnej szóstki nie powinien być nie do pokonania. - Mam nadzieję, że kolejne mecze zagramy równie dobrze i będziemy gryźć parkiet jak w Gdyni - zapowiedziała.

- Wszyscy nas spisują na straty, jesteśmy czerwoną latarnią i przegrywamy mecz po meczu. Cieszymy się jednak, że mogłyśmy pokazać pazur i to, że nie jesteśmy dziewczynkami do bicia, tylko potrafimy nawiązać równą walkę - podsumowała Agnieszka Leśniak.

ZOBACZ WIDEO Nieprawdopodobny sezon Kamila Stocha. Spełnił trzy wielkie sportowe marzenia

Komentarze (0)