Sandra Spa Pogoń i NMC Górnik rywalizują w różnych grupach. Ci pierwsi w granatowej, drudzy zaś w pomarańczowej. Dla szczecinian sytuacja stała się jasna już po meczu KPR-u RC Legionowo z Wybrzeżem Gdańsk. Siódemka z Mazowsza przegrała mecz o być albo nie być z beniaminkiem ligi 25:27. Tym samym prawo gry w meczach o "dziką kartę" przysługuje siódemce z Pomorza Zachodniego.
Przysłowiowy nóż na gardle ma za to zespół ze Śląska. Górnik jest obecnie czwarty, ale ma tyle samo punktów (37), co trzecia KPR Gwardia Opole. Najniższy stopień podium w obu grupach pozwala uniknąć w następnej rundzie dwójki ligowych faworytów, Vive Tauronu Kielce i Orlen Wisły Płock. Właśnie na tym zależy zarówno zabrzanom, jak i opolanom.
Podopieczni Ryszarda Skutnika zagrają z Pogonią, która na własnym parkiecie wygrała aż siedem ligowych meczów z rzędu, mając na rozkładzie wicelidera i trzeci w tamtym okresie zespół z grupy granatowej. - Dla nas będzie to mecz o nic. Czy wygramy, czy przegramy, awansu nic nam nie odbierze - komentuje rozgrywający Pogoni Mateusz Zaremba.
Zawodnicy z Grodu Gryfa zapowiadają jednak walkę "na całego". - To, że o nic nie gramy nie znaczy, że wyjdziemy na mecz i odpuścimy. Możemy zagrać na luzie, potrenować jakieś zagrywki i akcje, ale też będziemy chcieli zwyciężyć. Lepiej się człowiek czuje po wygranej, inne jest morale w drużynie - kończy prawy rozgrywający "Portowców".
Potwierdza to także Arkadiusz Bosy. - Zawsze gramy o zwycięstwo - puentuje. Ewentualna sobotnia porażka zabrzan spowoduje, że świętować będą na Opolszczyźnie. Gwardia dwukrotnie pokonała Górnika (najpierw u siebie 29:27, a w rewanżu 32:30) i trzeciej pozycji już nic jej nie odbierze.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"