GKS Żukowo, jak to często bywa u beniaminków, miał spore problemy na początku sezonu. Szczypiorniści z Kaszub w ostatnim czasie zaczęli punktować i z pewnością byli faworytami w starciu ze Śląskiem Wrocław. GKS zaczął bardzo dobrze w obronie i po trafieniu Michała Orzechowskiego, w 7. minucie było 4:0.
Śląsk mimo dobrej formy rzutowej Marka Marciniaka zaczął odrabiać straty. W grze ofensywnej brylował Dawid Dawydzik, który w całym spotkaniu rzucił aż 13 bramek. To po jego rzucie, w 14. minucie było już tylko 8:6. GKS tym razem bardzo dobrze jednak zareagował i szybko wyszedł na znakomite, sześciobramkowe prowadzenie.
Jeszcze na pięć minut przed przerwą na tablicy wyników widniał rezultat 16:10. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 18:14 i GKS mógł w miarę spokojnie zejść do szatni. Również to, co działo się na początku drugiej części spotkania nie zwiastowało nagłej zmiany.
Jeszcze w 48. minucie, gdy trafił Kamil Adamczyk, GKS Żukowo prowadził 26:22. Od tego momentu znakomicie zaczęli grać wrocławianie. Do skutecznego Dawydzika dołączył Piotr Burzyński, który w samej końcówce trafił czterokrotnie. W konsekwencji na dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem to Śląsk prowadził 31:30! Ostatnie akcje należały jednak do GKS-u. Wyrównał Marek Marciniak, a bramkę na wagę zwycięstwa rzucił Filip Wiczkowski. GKS Żukowo wygrał 32:31.
GKS Żukowo - Śląsk Wrocław 32:31 (18:14)
GKS: Plaszczak, Kaczmarek - Marciniak 8, Orzechowski 5, Wiczkowski 4, Czarnecki 4, Reseman 3, K.Adamczyk 3, Ciszewski 3, Niedziółka 2 oraz S.Adamczyk, Babieracki.
Karne: 2/3.
Kary: 12 min. (Reseman 6 min. - cz.k., Czarnecki, Ciszewski, Wiczkowski - po 2 min.).
Śląsk: Galle, Antosik - Dawydzik 13, Burzyński 4, Romian 4, Urbańczyk 3, Królikowski 2, Palica 1, Pawlicki 1, Ziemiński 1, Massopust 1, Seroczyński 1 oraz Tkaczyk, Misiurka.
Karne: 3/3.
Kary: 0 min.
Sędziowie: M.Orzech, R.Orzech (Brodnica).
Widzów: 150.
ZOBACZ WIDEO Szczere słowa Adama Bieleckiego o dramatycznej śmierci kolegów na Broad Peak