Jarosław Cieślikowski po meczu w Szczecinie: Zabrakło współdziałania z kołem

WP SportoweFakty / KUBA HAJDUK
WP SportoweFakty / KUBA HAJDUK

Sandra Spa Pogoń pokonała w pierwszym meczu o Dziką Kartę Superligi Chrobrego Głogów 33:30. Braki kadrowe w ekipie z Dolnego Śląska nie odbiły się na grze gości. - Musimy być rozsądni - podkreśla trener Jarosław Cieślikowski.

Już przed meczem w Szczecinie było wiadomo, że Chrobry wystąpi w mocno okrojonym składzie. Zaskoczeniem była jednak absencja Damiana Krzysztofika. Obrotowy w poprzednim spotkaniu obu ekip stanowił bardzo ważne ogniwo zespołu. - Rzeczywiście widać było brak kołowego - przyznał Cieślikowski.

Doświadczonego gracza z konieczności zastąpił młodszy Kacper Pawłowski. - On zaczął mecz, ale potem na parkiecie musiał się pojawić Dominik Płócienniczak. Akcje z tymi zawodnikami nie były tak finezyjne, jak z Damianem Krzysztofikiem. Zabrakło trafień tego zawodnika i samego współdziałania z obrotem. To z kolei ułatwiało zadanie zawodnikom Pogoni, żeby szukać lepszego krycia drugiej linii - dodał trener Chrobrego.

Gorsza współpraca z kołem sprawiła, że więcej zależało od poczynań rozgrywających. - Szukaliśmy gry jeden na jeden. Izolowaliśmy pojedynczych obrońców szczecinian i to przynosiło efekt. Mieliśmy też kilka sytuacji pewnych do zdobycia bramki. Nawet w końcówce mieli je Babicz czy Świtała. Trafili jednak prosto w bramkarza. Podobnie Wiktor Kubała - zauważył Cieślikowski.

Na koniec podkreślił, że bez kilku ważnych postaci w zespole, kluczem do pozostania w grze o ćwierćfinał PGNiG Superligi była konsekwencja w działaniach. - Grając w tak osłabionym składzie, musimy być bardzo rozsądni, konsekwentni i zimną krwią wykorzystywać wszystkie nadarzające się okazje - zakończył. Rewanż w sobotę w Głogowie.

ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu

Komentarze (0)