Sandra Spa Pogoń bliżej ćwierćfinału. "Nie jesteśmy z siebie zadowoleni"

WP SportoweFakty / Michał Domnik
WP SportoweFakty / Michał Domnik

Szczypiorniści Sandra Spa Pogoni pokonali na własnym parkiecie Chrobrego Głogów w pierwszym meczu o Dziką Kartę. - Mecz kosztował nas bardzo dużo sił - podkreśla Wojciech Zydroń.

Sandra Spa Pogoń co prawda ograła Chrobrego 33:30, ale jeszcze w 56. minucie meczu był remis po 29. Biorąc pod uwagę osłabienia rywali, m.in. brak Damiana Krzysztofika, Rafała Biegaja cz Arkadiusza Miszka ten wynik trochę zaskakuje. - Oczywiście, że tak - przyznaje Wojciech Zydroń. - Ten mecz kosztował nas bardzo dużo sił - dodaje.

- Mamy jednak trzy bramki przewagi. Cieszymy się, choć to jest i dużo, i mało. Wiemy jak to jest w piłce ręcznej z przewagą trzech bramek. Minuta, półtorej i może być już po wszystkim. W Głogowie od samego początku musimy zagrać skoncentrowani - zaznacza skrzydłowy szczecinian.

- Jakby każdy z nas z osobna sobie usiadł i powiedział, co zrobił źle, a co dobrze i czy jest z siebie zadowolony, to na pewno nie byliby to wszyscy. Ja przede wszystkim zagubiłem gdzieś swoją skuteczność. Pracujemy nad tym. Mam nadzieję, że w najważniejszej części sezonu ona jeszcze wróci - ocenia doświadczony szczypiornista.

Bardzo dużo pracy miał m.in. Arkadiusz Bosy, którego dokładnie pilnowało 2-3 graczy z Dolnego Śląska. - Od tego jest "Alvaro" (Bosy - dop. red.), żeby go pilnowano. Jeżeli dwóch ludzi go kryje, wtedy więcej miejsca i możliwość zdobywania bramek ma nasza druga linia - wyjaśnia Zydroń.

Zwycięstwo stało się możliwe dzięki czterem stratom gości z rzędu w samej końcówce rywalizacji i skuteczności Pawła Krupy. Rozgrywający "odpalił" w tamtym czasie aż trzykrotnie z rzędu. - Mamy "strzelby" z tyłu. Musimy to wykorzystywać. Jeśli staną płasko przy Arku, musimy brać z drugiej linii, ile się da - kończy skrzydłowy Pogoni.

ZOBACZ WIDEO Remis Sampdorii, grali Polacy. Zobacz skrót meczu z Fiorentiną [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)