Stal - Sandra Spa Pogoń. Nieudany rewanż mielczan. Pogoń lepsza mimo skromnego składu

WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: Piłkarze ręczni Pogoni Szczecin
WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: Piłkarze ręczni Pogoni Szczecin

Stal Mielec nie zrewanżowała się Sandra Spa Pogoni w pierwszym meczu o Puchar PGNiG Superligi. Szczecinianie wygrali 31:26 mimo skromnego składu. Zaimponował Dawid Krysiak, który wykazał się doskonałą precyzją z rzutów karnych.

Przed pierwszym meczem o Puchar PGNiG Superligi sporo mówiło się o ubytkach kadrowych obu ekip. Jak się potem okazało, większy problem mieli szczecinianie, wśród których zabrakło już nie tylko rozgrywających Kiryła Kniaziewa czy Pawła Krupy, ale także bramkarza Edina Tatara.

Nie miało to jednak żadnego odzwierciedlenia w przebiegu piątkowej rywalizacji. Co prawda, wynik meczu otworzyli miejscowi, ale już po sześciu minutach schodzili na przymusową konsultację, której zażądał trener, Tomasz Sondej. Jego podopieczni przegrywali 1:4, bramki tracąc po kontrach lub niewykorzystanych sytuacjach. Wydawało się, że sygnał do odrabiania strat da chociażby Marcin Miedziński. Zaimponował on rzutem z dystansu. Nic takiego jednak nie nastąpiło.

Zmorą mielczan okazały się być także rzuty karne. Najpierw nie trafił, zazwyczaj pewny w takich okazjach, Paweł Wilk. Jego wyczyn powtórzył potem Michał Chodara. Tymczasem goście skrzętnie korzystali z błędów rywali. Po dwóch trafieniach z linii siedmiu metrów z udziałem Dawida Krysiaka na tablicy wyświetlił się wynik 6:10. Goście starali się często dogrywać piłkę do swoich obrotowych. Tutaj nie zawodził Arkadiusz Bosy, który już do przerwy miał na swoim koncie cztery bramki. "Czeczeńcy" złapali kontakt dopiero w końcówce po udanej kontrze w wykonaniu Jakuba Kłody, ale na przerwę tracili dwa oczka.

Ciekawa pierwsza część widowiska zapowiadała emocje w drugiej. Nadzieje gospodarzom ponownie przywrócił Siergiej Diemientjew. Po 35 minutach znów dała o sobie znać słabość Stali w ofensywie. Gospodarze stracili aż trzy bramki pod rząd i przegrywali 16:20. Niewiele pomogła im zmiana w bramce. Krzysztofa Lipkę zastąpił Tomasz Wiśniewski. Tymczasem bardzo dobrze prezentował się czeski rozgrywający Pogoni, Michal Bruna. Raz po raz zaskakiwał bramkarzy gospodarzy rzutami z podłoża.

Szczecinianie dużo uwagi skupiali na defensywie. Grali czysto i, co najważniejsze, skutecznie. Owszem, nie unikali upomnień indywidualnych, jak chociażby ta Adama Wąsowskiego z 50. minuty, ale zupełnie nie odbiło się to na wyniku spotkania. Głównie za sprawą niesamowitego Krysiaka, który wziął się za wykonywanie rzutów karnych i czynił to z wielką precyzją. Na pięć minut przed końcem podopieczni Rafała Białego prowadzili 29:25 i tylko wyjątkowy pech mógł im odebrać zwycięstwo. Gospodarzy dobił Jakub Radosz (25:30).

SPR Stal Mielec - Sandra Spa Pogoń Szczecin 26:31 (14:16)

SPR Stal: Lipka, Wiśniewski - Wilk 2 (0/2), Krępa 3, Miedziński 3 (0/1), Kłoda 1, Kubisztal, Kirilenko 8, Dementiew 4, Chodara 1 (0/1), Krupa 4, Ćwięka
Karne: 0/4
Kary: 6 min. (Kłoda - 4 min., Kubisztal - 2 min.)

Sandra Spa Pogoń: Matkowski - Grzegorek, Bruna 6, Radosz 2, Wąsowski 1, Bosy 5, Krysiak 9 (5/5), Konitz, Zaremba 5, Zydroń 2 (0/1), Fedeńczak 1
Karne: 5/6
Kary: 6 min. (Bruna, Wąsowski, Zaremba - 2 min.)

Sędziowie: Rafał Puszkarski (Legionowo) i Grzegorz Młyński (Zwoleń)
Widzów: 200

ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek wyzywa Zbigniewa Bońka na boiskowy pojedynek. "To bardzo ważny zakład!"

Komentarze (4)
avatar
HANDBALL ZABRZE
22.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Podobno jest temat Witka Nat naszego byłego kapitana jako trenera Górnika i tu temat z Kirilenki by się zgadzał ponieważ grał w Ztr . 
avatar
RAF171
21.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Krępa nie istniał zarówno w obronie jak i w ataku i nie wiem dlaczego tyle piłek bylo do niego kierowanych niepotrzebnie i były to piłki stracone po których padały bramki z kontr. Karne to była Czytaj całość
miki
21.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ten mecz przypominał mecz o miejsca 5-8 z dawnej Superligi. Słaby poziom, a przede wszystkim brak zaangażowania. Gdyby nie apteka arbitrów, którzy każdej z kar mogli nie dawać to mecz byłby roz Czytaj całość